Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 76:73

Grzegorz Bereziuk
"Czarno-zielonym" do zdobycia Włocławka zabrakło trochę szczęścia.

Po tym jak klub ze Zgorzelca rozwiązał kontrakt z Sasą Obradoviciem, rządy na ławce trenerskiej PGE Turowa objął Andrej Urlep.

Doskonale znany słoweński szkoleniowiec po dotarciu do Zgorzelca praktycznie od razu wsiadł do autokaru i pojechał z koszykarzami na mecz do Włocławka. Czasu na wspólne zajęcia było zatem niewiele. Przypomnijmy, że Andrej Urlep w 2003 r. z klubem z Włocławka wywalczył jedyny dla Anwilu tytuł mistrza kraju. Nic dziwnego, że chciał się przypomnieć kibicom Anwilu, wywożąc oczywiście z Włocławka komplet punktów. I ta sztuka przy odrobinie szczęścia mogła się udać.
Od pierwszych minut nowy szkoleniowiec PGE Turowa postawił na Michaela Wrighta, Williego Deana, Roberta Witkę, Justina Graya i Konrada Wysockiego.

Początek meczu w wykonaniu obu zespołów był nerwowy. Dowód? Obie ekipy w kilku pierwszych akcjach nie potrafiły trafić do kosza z czystych pozycji. Później było już tylko lepiej, a więc wymiana ciosów. Poza pierwszym koszem Wrighta gospodarze utrzymywali się na prowadzeniu. Działo się tak głównie za sprawą Andrzeja Pluty, po przechwycie którego w 5. minucie było 12:6 dla miejscowych.

Na harce lidera Anwilu szybko zareagował trener Urlep i poprosił o czas. Od tego momentu goście poprawili grę w defensywie, a także mieli przewagę w walce o piłkę pod obiema tablicami. W pierwszej kwarcie PGE Turów wygrał bój o zbiórki 13:4.

W tym elemencie brylował Wysocki, który w pierwszej kwarcie w defensywie zanotował 7 zbiórek. Reprezentant Niemiec w całym meczu zanotował ich aż 11, zdobywając przy tym 13 punktów! Aż dziwne, że jego możliwości nie doceniał wcześniej trener Obradović. "Czarno-zieloni" zaczęli odrabiać straty i po akcji Wrighta 2+1 pierwsza kwarta zakończyła się remisem 16:16.

Początek drugiej kwarty to popis Wysockiego. Po jego 5 punktach z rzędu przyjezdni wyszli na prowadzenie 21:16. Od tego momentu goście zaczęli mieć jednak problemy ze zdobywaniem punktów. Anwil mocno pilnował strefy pod koszem, a rzuty PGE Turowa z dystansu mijały celu. Dopiero w dziewiątej próbie za sprawą Graya trafili do kosza.

Lepiej dysponowani w tym czasie włocławianie po "trójce" Kamila Chanasa doprowadzili do remisu po 23, a do szatni schodzili na prowadzeniu 36:31.
- Pięć punktów to żadna przewaga. Choć Włocławek to trudny teren, to będziemy walczyć do końca o zwycięstwo - zapowiadał w przerwie meczu gracz PGE Turowa Michał Chyliński.

Jak się okazało, nie rzucał on słów na wiatr. Zgorzelczanie trzecią kwartę rozpoczęli od prowadzenia 7:0. Wówczas goście odwrócili wynik na swoją korzyść, ale ten do niemal końca trzeciej kwarty oscylował wokół remisu. Sytuacja zmieniła się w ostatnich fragmentach przedostatniej ćwiartki kiedy z dystansu trafił rewelacyjny tego dnia Wysocki oraz Gray. Wówczas "czarno-zieloni" odskoczyli na 57:53.

W przeciwieństwie do trzeciej odsłony, ostatnią kwartę to Anwil rozpoczął od prowadzenia 6:0, odzyskując tym samym prowadzenie po punktach Chanasa (59:57). Zgorzelczanie nie zamierzali jednak odpuszczać. Dzięki spokojnym akcjom kończonym przez Wrighta, PGE Turów cały czas był w grze i na niespełna 5 minut przed końcem prowadził 66:61.

Na tym emocje się nie skończyły. Anwil zdołał odwrócić wynik a po "trójce" Pluty na niewiele ponad 2 minuty przed końcem odskoczył na dystans 4 punktów (73:69). W kolejnej akcji Roszyk zanotował akcję 2+1 i było tylko 73:72 dla włocławian. Niestety dla gości chwilę później piąte przewinienie złapał Wright, a z dystansu trafił niezawodny Pluta.

PGE Turów nie poddawał się. Po niecelnym rzucie wolnym w wykonaniu Roberta Witki (0/8 zza linii 6,25m) goście zebrali 10. piłkę w ataku, ale po chwili przy wyniku 76:73 dla Anwilu zanotowali stratę. W końcówce meczu zgorzelczanie mieli jeszcze jedną kapitalną szansę na doprowadzenie do dogrywki. Po niecelnych rzutach wolnych Szubargi dwukrotnie Gray jednak spudłował i PGE Turów przegrał 5. mecz w sezonie.

W grze PGE Turowa widać było sporo pozytywów. Nie zmienia to faktu, że przed trenerem Andrejem Urlepem jeszcze wiele pracy. Tymczasem kolejny mecz zgorzelczanie rozegrają już we wtorek w Grecji z Panelliniosem. Jeśli ekipa ze Zgorzelca chce pozostać w grze o Puchar Europy musi postarać się o zwycięstwo. Początek spotkania o godz. 20.

Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 76:73 (16:16, 20:15, 17:26, 23:16)

Anwil: Pluta 20 (4), Jovanovic 14 (2), Szubarga 11 (1), Dunn 10, Chanas 6 (1), Wołoszyn 5 (1), Sullivan 4, Barycz 2, Joyce 2, Tuljković 2.

PGE Turów: Wright 23, Gray 15 (4), Wysocki 13 (2), Deane 12, Roszyk 6 (1), Witka 2, Wójcik 2, Leończyk 0, Chyliński 0.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Konferencja prasowa po meczu Korona Kielce - Radomiak Radom 4:0

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Anwil Włocławek - PGE Turów Zgorzelec 76:73 - Zgorzelec Nasze Miasto

Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto