Po wyrównanym początku przewagę zaczęła zdobywać drużyna z Koszalina. Po rzucie Diante Baldwina pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 20:11 dla miejscowych. W kolejnej części meczu nadal świetnie radził sobie Baldwin, a po akcji Nikoli Malesevicia AZS miał 17 punktów przewagi. Zespół trenera Dragana Nikolicia kontrolował sytuację i po pierwszej połowie wygrywał 46:33. Wydawało się, że gospodarze będą kontrolowali sytuację po przerwie, ale z drugiej strony pełne emocji i dramaturgii końcówki to już znak rozpoznawczy zespołu PGE Turowa w bieżącym sezonie. Do takiej doszło także tym razem. Koszykarze trenera Michalea Claxtona w ostatnich minutach dogonili swoich rywali. Przy prowadzeniu AZS 82:80 decydujący cios gospodarzom mógł zadać Robert Skibniewski, ale piłka po jego rzucie z dystansu na 6 sekund przed końcem dosłownie wykręciła się z kosza. Chwilę wcześniej swój rzut zza linii 6,75m przestrzelił też Cameron Ayers.
PGE Turów musiał powracać z dalekiej podróży, bo w pierwszej w połowie mocno dał się rozkręcić Diante Baldwinowi, który w całym spotkaniu zdobył 24 punkty, miał 9 zbiórek i 4 asysty. W dodatku w problemy z faulami popadł Cameron Ayers, a z gry wyłączony był Bartosz Bochno, który przed wyjazdem do Koszalina skręcił kostkę.
PGE Turów miał jednak w swoich szeregach niezawodnego Rodericka Camhora, który 11 ze swoich 20 punktów zdobył w trzeciej kwarcie, co pozwoliło zgorzelczanom powrócić do gry. Niestety to nie wystarczyło. Zgorzelczanie przegrali już osiem spotkań w ostatnich 10 grach. Tuż przed świętami zagrają w Krośnie z Miastem Szkła.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?