Karkonosze od początku zepchnęły rywali do defensywy. Wynik meczu mógł, a nawet powinien otworzyć Wawrzyniak, jednak będąc na piątym metrze źle trafił w futbolówkę. Chwilę później tuż obok słupka główkował Skydan. Natomiast strzał Gizińskiego nie miał prawa zaskoczyć Michała Piotrowskiego.
Złotoryjanie bardzo rzadko zapuszczali się w okolice pola karnego Karkonoszy, ale jeden z takich wypadów omal nie przyniósł im prowadzenia. Zieliński prostopadłym podaniem uruchomił Baszczaka, ten wpadł w pole karne jeleniogórzan i w pełnym biegu huknął w poprzeczkę. W 41. min z drugiej strony boiska kawał roboty na skrzydle wykonał Bębenek, który ograł Marchewkę, po czym wycofał piłkę do Gizińskiego, który mocnym strzałem ulokował ją w sieci. Piotrowski miał ją na rękach, jednak uderzenie było wystarczająco silne, by je przełamać.
Po zmianie stron złotoryjanie podjęli rękawicę by powalczyć przynajmniej o jeden punkt. Ich grą dobrze kierował Zieliński i to właśnie on otworzył drogę do bramki Marchewce, jednak ten nie poradził sobie z Kazakovem. Bramkarz z Ukrainy chwilę później okazał się też lepszy od Zielińskiego. Potem Górnik wciąż częściej posiadał piłkę, ale obrona Karkonoszy potrafiła rozbijać poczynania rywali przed własnym polem karnym. Konsekwencją dobrej gry defensywnej gospodarzy były groźne kontry. Po jednej z nich bliski podwyższenia rezultatu był Poszelężny. Dobrą okazję miał też Lekszycki, a Garbar w zasadzie powinien wykonać egzekucję. Na koniec Piotrowskiego postraszył jeszcze Gargas, ale wynik się już nie zmienił.
Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?