Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Uszatkowi to już chyba dwa uszka oklapły... [FELIETON]

Robert Migdał
Piotr Kamionka

Straszne wieści dobiegają z filmowego miasta Łodzi. Misiem Uszatkiem, bohaterem mojego dzieciństwa, zajął się... komornik. Ba. Nie tylko nim. Colargolem (też misiem) również. To nie bajka, to horror, proszę Państwa...

Jak czytam w „Dzienniku Łódzkim”: „W siedzibie Muzeum Animacji Se-Ma-For pojawił się komornik. Zabezpieczał plany z animowanych filmów Se-Ma-Fora, w tym oskarowego „Piotrusia i wilka”. Z muzeum wyjechały dokładnie zapakowane, najcenniejsze w kolekcji postacie z bajek: Miś Uszatek, Colargol i wiele innych.

Figurki bohaterów bajek i dekoracje należały kiedyś do Studia Filmowego Semafora i jego następcy Studia Se-Ma-For Produkcja Filmowa. Potem, poprzez utworzoną przez studio fundację,
trafiły do muzeum. To zaś od kilku lat ma kłopoty. Łódzkiemu magistratowi jest winne prawie 270 tys. zł za czynsz w budynku, w obecnej siedzibie przy ul. Sienkiewicza też przestało płacić czynsz. Zaległości wynoszą prawie 200 tys. zł”.
Co będzie dalej? Mam nadzieję, że odpowiednie instytucje zajmujące się kulturą (tą na szczeblu miejskim, wojewódzkim i ogólnopolskim - ministerstwo kultury) - pochylą się nad Uszatkiem, Prosiaczkiem i Króliczkiem i uratują od sprzedaży (oddania w prywatne ręce, na licytacji) postaci kultowych dla milionów Polaków, a także innych dzieci na całym świecie, które od dzisięcioleci kochają bajki o Uszatku.

Bo Uszatek i inne postaci bajkowe z łódzkiego Se-Ma-Fora to ikony popkultury. Nie przesadzam. Na ich przygodach wychowały się miliony dzieci, nauczyły, co jest w życiu ważne, dobre. Jak się zachowywać, żeby być dobrym człowiekiem, a czego nie robić, żeby nie krzywdzić innych. Se-Ma-Forowe bajki były mądre (ba, nadal są, bo kolejne pokolenia je oglądają), edukacyjne i uczące empatii. Poza tym - to, w jaki sposób zostały stworzone – to sztuka sama w sobie (każdy ruch laleczki, fotografowany, klatka po klatce – to benedyktyńska praca).

Bajki tworzone za pomocą lalek, zna każdy (Miś Uszatek, Przygody Misia Colargola, Mały pingwin
Pik-Pok, Trzy misie,
Opowiadania Muminków, Plastusiowy pamiętnik...). Ale Uszatka najbardziej.
Nie przesadzam z tą popularnością Misia, co klapnięte uszko ma i śpiewa „pora na dobranoc, bo już księżyc świeci”. Serial o Uszatku sprzedawał się najlepiej ze wszystkich produktów oferowanych przez TVP. W Słowenii i Finlandii jest nadawany od lat, bez przerwy (w Finlandii Uszatek nazywa się „Nalle Luppakorva”,

w Słowenii „Medvedek Uhec”). Bohatera z klapniętym uszkiem kochają też dzieci w Macedonii (tam Uszatek to „Meczeto Uszko”), w Holandii („Teddy Hangoor”), na Słowacji („Macko Uško”), na Węgrzech („Füles Mackó”), czy w Portugalii („O Urso Teddy”). Ba, nawet w bardzo dalekiej Japonii go znają (tam nasz polski Miś to „Oyasumi Kuma-chan”).
Zadbajmy o to, co nasze, polskie, kultowe. O nasze dobre wspomnienia z wieczorynek. O bohaterów naszego dzieciństwa.
„Dzieci lubią misie, misie lubią dzieci...”.Nieprawdaż?

Robert Migdał

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na wroclaw.naszemiasto.pl Nasze Miasto