Tak się składa, że moje działki rolne sąsiadują z wyrobiskiem w miejscowości Proszowa, w gminie Mirsk. Ciekawe jest to, że nigdy nie zostałem powiadomiony o takim przedsięwzięciu, a chyba powinienem? Wyrobisko znajduje się kilkaset metrów od terenów szczególnie chronionych (Natura 2000), gdzie nie można uszkodzić nawet źdźbła trawy, ale kilkaset metrów dalej można wysypać toksyczne odpady z Niemiec. To jakaś granda, a organy państwowe nie zbadały dokładnie sprawy. Dodam jeszcze, że od kilkunastu lat kultywuje na moich działkach łąki ekologiczne, gdzie znajdują się siedliska ptaków chronionych prawem (to jest tylko 50 m. od wyrobiska). O całej sprawie dowiedziałem się z mediów. - informuje pan Andrzej.
GIOŚ komentuje doniesienia medialne
Główny Inspektorat Ochroni Środowiska wydał wczoraj komunikat prasowy, w którym podkreśla, że niektóre informacje podawane przez media są nieprawdziwe i tłumaczy, że odpady w postaci gazów odlotowych nie są niebezpieczne. Wojciech Laska, rzecznik Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska, zapytany o to, dlaczego niemiecki producent zdecydował się na eksport odpadów do Polski, wyjaśnia że decyzję należałoby skonsultować z firmą, dodaje jednak, że "transgraniczne przemieszczanie odpadów jest powszechnym zjawiskiem w całej Europie i Polska jest w drugiej połowie państw europejskich w zakresie przyjmowania odpadów na teren kraju. Liderem są Niemcy, które zgodnie z danymi Eurostatu 2017 roku przyjmują 14-krotnie więcej odpadów niż pozostałe kraje." Informuje, że polska firma otrzymała zezwolenie Marszałka Województwa Dolnośląskiego na wypełnienie wyrobiska takimi rodzajami odpadów, więc GIOŚ nie mógł nie wydać zgody na przywóz odpadów.
Nie było żadnych przesłanek ku temu, żeby nie zaopiniować pozytywnie wniosku. Żeby taka przesłanka mogła powstać, przedsiębiorca musiałby być nierzetelny, nie zgłaszać odpadów, które tam sprowadza lub sprowadzać inne odpady niż te, które zgłaszał, a liczne kontrole, które odbywają się na tym wyrobisku potwierdzają, że nie trafiają tam ani odpady komunalne, ani niebezpieczne. - tłumaczy Wojciech Laska.
Rzecznik GIOŚ dodaje również, że przedsiębiorca musi czymś, kolokwialnie ujmując, "tę dziurę w ziemi zasypać, a odpady mineralne nadają się do tego, bo nie zagrażają środowisku."
Co na to władze gminy Mirsk?
Mieszkańcy gminy Mirsk są zaskoczeni faktem, że o transportach ciężarówek z Niemiec dowiadują się z mediów i że nie było żadnych konsultacji społecznych w sprawie składowania odpadów w Proszowej. Sekretarz gminy Mirsk tłumaczy, że samorząd nie jest stroną w postępowaniu o wydanie decyzji, a jednocześnie dodaje, że sprawa wyrobiska powraca niczym bumerang od 2016 roku, kiedy zezwolono (29 różnych decyzji) na przywóz odpadów w postaci gleby i kamieni, odpadów w postaci form odlewniczych, odpadów w postaci minerałów, odpadów w postaci pyłów gazów odlotowych.
My przez ten okres sygnalizowaliśmy problem organom właściwym. Prosiliśmy o interwencję. Były interpelacje poselskie w 2017 i 2018 r. do ministra ochrony środowiska. W odpowiedzi usłyszeliśmy, że próbki wysłane do kontroli spełniają normy. Zgodnie z ustawą o swobodnym przemieszczaniu odpadów, burmistrz nie ma żadnych kompetencji prawnych, żeby decydować w tej sprawie. Dostajemy tylko kopie wydanych decyzji, a następnie je upubliczniamy. - tłumaczy Jan Zaliwski, sekretarz miasta i gminy Mirsk.
Zaliwski dodaje, że samorząd podziela obawy mieszkańców w zakresie składowania odpadów, bo o ile próbki nie wskazują, że odpady negatywnie wpływają na środowisko, to nikt nie posiada wiedzy o tym, jak to będzie wyglądało za 15 czy 20 lat. Dodaje również, że w proces wydawania decyzji powinny być włączone organizacje pozarządowe oraz mieszkańcy, których ten problem najbardziej dotyczy.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?