Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Cela śmierci - Z policyjnego aresztu wynieśli go w trumnie

Janusz Pawul
Katarzyna Włoch i jej babcia Zofia Król nie mogą się pogodzić z tak nagłą i okrutną śmiercią.  fot. Janusz Pawul
Katarzyna Włoch i jej babcia Zofia Król nie mogą się pogodzić z tak nagłą i okrutną śmiercią. fot. Janusz Pawul
Katarzyna Włoch ze Zgorzelca nie może pogodzić się ze śmiercią ojca. – Zakatowali go – płacze młoda kobieta. Prokuratura potwierdza oskarżenia osieroconej córki. Starszy posterunkowy Andrzej K.

Katarzyna Włoch ze Zgorzelca nie może pogodzić się ze śmiercią ojca.
– Zakatowali go – płacze młoda kobieta. Prokuratura potwierdza oskarżenia osieroconej córki. Starszy posterunkowy Andrzej K. tak dotkliwie pobił 51-letniego Zygmunta Włocha, że ten zmarł z powodu wewnętrznych obrażeń. Policjant z komendy powiatowej ze Zgorzelca został aresztowany. Grozi mu do 12 lat więzienia. Prokuratura czeka jednak na opinię Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Bo nie jest wykluczone, że zostanie mu postawiony zarzut zabójstwa. Grozi za to do 25 lat więzienia albo dożywocie.

W mieszkaniu, które dzieliła z ojcem, nie mogła znieść ciszy i pustych czterech ścian. Od dnia pogrzebu codziennie jest na cmentarzu. Płacze. I jeszcze te święta. Pierwsze bez ojca.
Zygmunt Włoch zmarł na skutek obrażeń wewnętrznych tydzień przed Wielkim Piątkiem. Skonał w policyjnej izbie zatrzymań. Wcześniej został pobity przez policjanta, który miał się nim zająć i przypilnować, by nic mu się nie stało. Trafił do komendy po tym, jak przy osiedlowym sklepie popijał piwo.

Nie chorował
– Kiedy tato nie wrócił na noc, zaczęłam go szukać – opowiada pani Katarzyna. – W szpitalu go nie było, więc poszłam na policję. Tam powiedzieli mi, że nie żyje. To był dla mnie szok.
Zapewnia, że ojciec był zdrowy, na nic nie chorował. Zresztą, zanim trafił do komendy, był przewieziony do szpitala, a tam badał go lekarz. W medycznych dokumentach zachował się wpis, że pan Zygmunt był zdrowy i kwalifikował się do umieszczenia w izbie zatrzymań. Z sekcji zwłok wynika natomiast, że zmarł na skutek licznych obrażeń, m.in. pęknięcia jelita cienkiego.

Zarzuty i areszt
O pobicie Zygmunta Włocha podejrzany jest starszy posterunkowy Andrzej K. Feralnego dnia to on pełnił służbę w policyjnym areszcie. Został zatrzymany we własnym domu w niedzielę 1 kwietnia. Dzień później sąd zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu.
– Zostały mu postawione trzy zarzuty – mówi Ewa Węglarowicz-Makowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Jeleniej Górze. – Pobicie ze skutkiem śmiertelnym. Namawianie świadka zdarzenia, czyli innego policjanta, do złożenia fałszywych zeznań. Nakłanianie go do poświadczenia nieprawdy w dokumentach – wylicza.
Policjantowi grozi za to do 12 lat więzienia.
Ale dokumentację medyczną i wyniki sekcji zwłok będą jeszcze analizowali biegli z Zakładu Medycyny Sądowej we Wrocławiu. Stąd też niewykluczone, że zmieni się kwalifikacja prawna tego, co się stało.
– Wówczas policjantowi może być postawiony nawet zarzut zabójstwa – potwierdza prokurator Węglarowicz-Makowska. Grozi za to do 25 lat więzienia lub dożywocie.
Andrzej K. nie przyznaje się do winy.

Nie było uwag?
Sprawą śmierci Zygmunta Włocha zajmowało się do tej pory dwóch zgorzeleckich prokuratorów. Zbierali materiał dowodowy wspólnie z policjantami Wydziału Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji w Warszawie. Teraz akta sprawy, dla zapewnienia bezstronności postępowania, zostaną przekazane do prokuratury w Legnicy lub Świdnicy. Nie wiadomo, w którym mieście policjant siedzi w areszcie. Prokuratura nie podaje tych informacji ze względu na bezpieczeństwo funkcjonariusza..
Dowództwo komendy nie komentuje tego, co się stało. Iwona Leszczyńska-Bartkowiak ze zgorzeleckiej policji, mówi jedynie, że do pracy starszego posterunkowego Andrzeja K. nie było wcześniej żadnych uwag.

Teraz odpokutuje
Co innego mówią jednak mieszkańcy podzgorzeleckiej Dłużyny, skąd pochodził policjant. We wsi wszyscy się znają, więc ludzie proszą o zachowanie anonimowości. Twierdzą, że Andrzej K. bardzo często zachowywał się dziwnie.
– Miał takiego białego citroena i jeździł nim jak wariat. Żadne przepisy go nie obchodziły – mówią mieszkańcy wsi. – Wcześniej, czy później coś takiego musiało się zdarzyć, bo do policji to on się nie nadawał – dodają.
Są jednak i tacy, którzy policjantowi współczują.
– Zrobił bardzo źle i teraz za to odpokutuje. A razem z nim żona i dwójka małych dzieci. Przy okazji narobił też wstydu rodzicom, którzy jeszcze się nie otrząsnęli po tym, jak w wypadku samochodowym zginął w ubiegłym roku jego brat.

Bez przebaczenia
Córka zabitego nie ma dla policjanta ani krztyny pobłażania. – Zabrał mi najważniejszą w życiu osobę. Tego nie da się wybaczyć – mówi.
Również lokatorzy bloku przy ul. Wyspiańskiego, gdzie mieszkał Zygmunt Włoch, nie znajdują żadnych słów usprawiedliwienia dla policjanta.
– Czy tak się zachowuje funkcjonariusz? Przecież policja jest od tego, żeby bronić zwykłych ludzi, a nie ich zabijać – mówią sąsiedzi. •

Policyjne piekło zatrzymanych
Informacje o tym, że niedobre rzeczy dzieją się w policyjnej izbie zatrzymań KPP w Zgorzelcu, coraz częściej przedostają się ostatnio przez grube mury cel.
Tydzień przed śmiercią Zygmunta Włocha do naszej redakcji zgłosił się 35-letni Polak na stałe mieszkający w Goerlitz. Skarżył się na skandaliczne traktowanie po tym, jak został zatrzymany po awanturze w jednym z barów. Pod koniec października ubiegłego roku w policyjnym areszcie w jednej z cel, na sznurze skręconym z podartego koca, powiesił się 49-letni mieszkaniec Pieńska.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto