Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy uda się ugasić pożar? Decyzja o zwolnieniu Barczyk z funkcji dyrektora może mieć katastrofalne skutki [WYWIAD]

Justyna Orlik
Justyna Orlik
Zwolnienie Zofii Barczyk z funkcji dyrektora szpitala rozpętało prawdziwą burzę, nie tylko medialną. Dziś, pod szpitalem i starostwem powiatowym, odbył się protest w obronie dyrektorki szpitala, a ordynatorzy nie cofnęli swojej decyzji o rezygnacji z pracy. Rozmawiamy z Marcinem Wolskim, zastępcą Zofii Barczyk w WS SPZOZ, żeby poznać tło kontrowersyjnych wydarzeń.

Marcin Wolski, to współpracownik Zofii Barczyk, zastępca dyrektora szpitala. Rozmawiamy z nim o możliwych przyczynach zwolnienia dyrektorki i potencjalnych konsekwencjach dla placówki.

Skąd decyzja ordynatorów o grupowych zwolnieniach?

Sytuacja jest dla mnie bardzo prosta i oczywista. Ludzie, którzy są tu zatrudnieni, czują duży związek ze swoją pracą. Jest elementem ich codzienności i tworzą z nią pewną jedność. Lekarze współpracują ku dobru społeczeństwa i dla zdrowia ogółu pacjentów z regionu. Decyzją starostwa poczuli się bardzo skrzywdzeni. Została naruszona ich autonomia i bezpieczeństwo, więc oddali to, co mieli najważniejsze, czyli pracę, której nie chcą wykonywać w warunkach, jakie im się tworzy.

Jak Pan ocenia decyzję zarządu starostwa powiatowego w sprawie odwołania Zofii Barczyk z funkcji dyrektora szpitala?

Na początek było to dla mnie duże zaskoczenie, później zniesmaczenie i obrzydzenie. Ta decyzja i jej uzasadnienie są kompletnie niemerytoryczne. Ten dokument nie powinien stanowić aktu prawnego i powinien zostać podważony lub po prostu podarty. Pani dyrektor Barczyk została zwolniona (w uzasadnieniu) za nieprawidłowości w przebiegu szczepień. Tych nieprawidłowości nie było. Została zakończona kontrola wewnętrzna, a kontroli zewnętrznej nie było. Mamy tylko zapytania z NFZ-u, wynikające z doniesień medialnych poczytnej gazety "Fakt".

Czy w takim razie kontrola NFZ-u w ogóle się odbędzie?

Dostaliśmy tylko zapytania listowne o cztery punkty, które pojawiły się w gazecie "Fakt", m.in o to, czy zaszczepiliśmy kogoś spoza listy, czy ominęliśmy jakąś kolejkę, czy zaszczepił się ktoś spoza "grupy O"...typowe pytania, które pewnie zostały rozesłane do każdej z jednostek.

Rafał Gronicz, burmistrz Zgorzelca, został zaszczepiony. Czy należał do "grupy O"?

Tak, został zaszczepiony, bo zgłosił się do nas. Jest przewodniczącym Społecznej Rady Szpitala i byłym małżonkiem pracownicy okulistyki, z którą wspólnie wychowują dziecko. W dniu 31 grudnia spełniał kryteria "grupy 0". Zgodnie z ówczesnym rozporządzeniem do szczepień mogły przystąpić rodziny lekarzy i pacjenci przebywający w szpitalu.

A zgorzelecki biznesmen?

Też. Jest członkiem rodziny naszej lekarki i z nią mieszka, a przypadkiem jest przedsiębiorcą, więc to nie jest chyba dla niego kara i dodatkowe obciążenie? My 30 i 31 grudnia musieliśmy robić cuda, żeby ściągnąć ludzi z list, które stworzyliśmy. To był okres wolny od pracy dla jednostek publicznych. 31 grudnia - to było mistrzostwo świata - o godzinie 13.00 opadliśmy na krzesła, podając ostatnią szczepionkę. Nie wyrzuciliśmy ani jednej dawki. A jeszcze śmieszniejsze jest to, że w trakcie szkolenia internetowego, na pytanie: Co będzie, kiedy nie zgromadzimy wystarczającej liczby chętnych, dostaliśmy odpowiedź, że mamy "wyjść przed budynek i wołać". Na szczęście nie musieliśmy tego zrobić, bo uruchomiliśmy listę rezerwową.

Jak decyzja zarządu wpłynie na funkcjonowanie szpitala?

Prawdopodobnie ordynatorzy z całymi zespołami odejdą do innych szpitali. W tej chwili dostają mnóstwo propozycji od różnych placówek i mogą liczyć na lepsze uposażenie finansowe.

Jak Pan ocenia współpracę z Zofią Barczyk?

To jest pytanie retoryczne. To jeden z najlepszych menadżerów w Polsce i jej oddziaływanie na służbę zdrowia w regionie, bo nie tylko na nasz szpital, jest bezprecedensowe. To jest jedyny dyrektor, który przeprowadził szpital przez okres pandemii praktycznie bez uszczerbku, a nawet zwiększając jego potencjał. Zamknęliśmy rok z dodatnim bilansem jako jedyna placówka na Dolnym Śląsku, więc powinniśmy otrzymać medal, kwiaty i laurkę. Stworzyliśmy dla pacjentów i mieszkańców regionu bezpieczeństwo ciągłości świadczeń. Przejęliśmy pacjentów z powiatów ościennych, ale też z Legnicy i Jeleniej Góry. Oni zaczęli do nas tłumnie przyjeżdżać, bo w pozostałych szpitalach nie można było zrealizować pilnych świadczeń.

Co się stanie, jesli potwierdzi się scenariusz z odejściem ordynatorów?

Szpital stanie się prawdziwym szpitalem powiatowym, jak w "Leśnej Górce", czy w Polkowicach i Lwówku. Malutkim szpitalikiem z trzema, czterema oddziałami. W tej chwili mamy 26 oddziałów o najwyższym standardzie specjalistki. Prowadzimy procedury, których nie prowadzą szpitale kliniczne i wojewódzkie. Nasz kontrakt opiewa na 170 mln złotych.

Czy uważa Pan, że decyzja zarządu ma podłoże polityczne?

Od dwóch lat, od 2018 rok, praca z nowo wybranym starosta polega na tym, że starostwo próbuje znaleźć pretekst Były dwa podejścia do zwolnienia pani dyrektor i dało się za trzecim razem, wykorzystując pretekst ze szczepionką. Skład zarządu pomyślał sobie, jak dzieci, że zrobi tak samo i jakoś mu to przejdzie między palcami, ale się przeliczył.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto