Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zgorzelec: PGE Turów Zgorzelec przegrał z Asseco Prokomem Gdynia

Grzegorz Bereziuk
Grzegorz Bereziuk
Tym razem zgorzelczanie dotkliwie ulegli w swojej hali z Asseco Prokomem Gdynia 63:93. Oba zespoły w minionym sezonie stoczyły pasjonującą walkę o złoty medal.

Każde z 7 spotkań było niezwykle zacięte, a bliżej tytułu była raz jedna, a raz druga drużyna. Ostatecznie faworyt z Gdyni nie zawiódł i po raz kolejny obronił tytuł.
W tym sezonie zgorzelczanom udało się już zrewanżować przeciwnikom. W meczu 1/4 finału Pucharu Polski 2012 PGE Turów w swojej hali zwyciężył zespół prowadzony przez Andrzeja Adamka 85:70. Trzeba wspomnieć, że Asseco Prokom nad Nysą Łużycką wystąpił bez swoich liderów - Donatasa Motiejunasa oraz rozgrywającego Jerela Blassingame.

W barwach PGE Turowa bardzo dobre spotkanie rozegrali Daniel Kickert oraz David Jackson. Obaj zawodnicy zdobyli łącznie 34 punkty. Obecnie ci koszykarze nadal są liderami zespołu ze Zgorzelca.

Od meczu z Asseco Prokomem, który został rozegrany 15 lutego drużyna trenera Jacka Winnickiego nie potrafi jednak wygrać. - Po ostatnich meczach sytuacja zrobiła się nieciekawa. W drugim etapie rozgrywek jeszcze nie udało nam się wygrać. Cały czas analizujemy grę, zwracamy uwagę na to, co jest dobrze, a nad poprawą jakich elementów musimy pracować. Mamy przemyślenia i w meczu z Asseco Prokomem będziemy chcieli, aby wszystko funkcjonowało właściwie. Z pewnością będzie to twarde spotkanie. Nas interesuje tylko zwycięstwo - zapowiadał obrońca PGE Turowa Michał Chyliński.

Goście przyjechali do Zgorzelca bez chorego Adama Łapety. Wydawało się więc, że grający pod presją gracze ze Zgorzelca mieli ułatwione zadanie. Nic takiego się nie stało. Goście z Gdyni od początku grali agresywnie, zmuszając gospodarzy do błędów. - Byliśmy dobrze przygotowani do tego spotkania. Znaliśmy mocne strony zespołu ze Zgorzelca i potrafiliśmy na bieżąco odczytywać co dzieje się na parkiecie. Byliśmy zdeterminowani i głodni wygranej - powiedział rzucający Asseco Prokomu PrzemysławZamojski. PGE Turów grał ospale pod tablicami i zanotował aż 15 strat. Dobra gra w defensywie przełożyła się na postawę przyjezdnych w ataku. Ekipa z Trójmiasta raz za razem znajdywała sposób na rozmontowanie obrony PGE Turowa i po pierwszej kwarcie prowadziła aż 21:7! Po tym ciosie gospodarze nie zdołali już się podnieść.

W barwach gości szalał duet Adam Hrycaniuk - Przemysław Zamojski. Zdobyli 33 punkty. Swoje zrobili też nominalni liderzy mistrza kraju - Jerel Blassingame i Donata Motiejunas.Do przerwy goście prowadzili 43:22, a po przerwie kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie. Obraz gry starali zmienić jedynie Konrad Wysocki i Michał Chyliński.

Przyzwoicie zagrał też Ronald Moore (10 pkt., 6 asyst). Na niewiele się to jednak zdało.Ostatecznie zgorzelczanie ulegli 63:93 i wciąż pozostają bez wygranej w drugim etapie rozgrywek. Warto nadmienić, że w trakcie meczu grupka kibiców skandowała imię i nazwisko trenera PGE Turowa Jacka Winnickiego, machając jednocześnie w jego stronę chusteczkami. W klubie o jakichkolwiek zmianach nikt jednak nie mówi.

- Jesteśmy w bardzo złej sytuacji. Gramy po prostu źle. Cały czas szukamy sposobu by wrócić jak na normalny rytm grania. Potrzebna jest ogromna determinacja
wszystkich zawodników, przede wszystkim tych najbardziej doświadczonych. Muszą dać z siebie wszystko byśmy mogli wyjść z dołka - powiedział nam trener PGE Turowa Jacek Winnicki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto