Trefl przez bardzo długi czas brał rewanż na rywalach ze Zgorzelca za porażkę w półfinale play-off w ubiegłym sezonie. Zawodnicy PGE Turowa musieli aż pięciokrotnie uznawać wyższość rywali z Sopotu (raz w Intermarché Basket Cup), jednak w szóstym, najważniejszym meczu w końcu zwyciężyli 98:94.
– Dla nas jest to pierwszy wygrany mecz z Treflem i jest duża radość w zespole. Mamy przewagę 1:0, więc nawet przegrywając kolejny mecz mamy szansę skończyć to u nas, tak jak z Anwilem – powiedział po pierwszym meczu półfinału Konrad Wysocki.
Mimo radości po zwycięstwie zarówno kapitan PGE Turowa, jak i trener Jacek Winnicki mają świadomość, że jest to dopiero pierwszy mecz serii, w której ciągle wszystko może się wydarzyć, mimo że to ich zespół w tym momencie jest na uprzywilejowanej pozycji. – Nie mam w zwyczaju, jeżeli chodzi o fazę play-off, analizować szczegółowo jednego z meczów serii. To jest tylko pierwszy mecz, choć bardzo ważny, obie drużyny chciały wygrać – powiedział Jacek Winnicki. Takiego podejścia zespół na pewno mógł nauczyć się w ubiegłym sezonie kiedy jako faworyt w drugiej rundzie play-off przegrał właśnie z Treflem w pierwszym meczu we własnej hali.
– Nikt nie panikuje, niemniej pierwszy mecz przegrany u siebie boli. Potrafimy grać w koszykówkę, mamy potencjał, dlatego trzeba wierzyć w swoje umiejętności a nie liczyć na łut szczęścia jakim jest taka nerwowa końcówka. To dopiero pierwsze spotkanie, także miejmy nadzieję, że w drugim będzie już lepiej i może powtórzymy serię ze Śląskiem – dodał rozgrywający Trefla Łukasz Koszarek.
Poniedziałkowe spotkanie miało bardzo emocjonujący przebieg, czego zupełnie nie zapowiadała pierwsza połowa, wygrana przez gości 54:36. Mimo wysokiego prowadzenia ekipa znad Nysy Łużyckiej w nieco ponad 17 minut drugiej części gry roztrwonili całą przewagę, pozwalając na doprowadzenie do remisu 83:83. Na końcówkę to jednak przyjezdni zostawili sobie więcej sił i po serii rzutów wolnych zwyciężyli.
– Musimy przygotować się na strefę Trefla i poprawić grę pod tablicami – dodał obrońca PGE Turowa Michał Chyliński. Wtórował mu Daniel Kickert, który obok Giedriusa Gustasa był najmocniejszym punktem zgorzeleckiej drużyny. – Musimy wyjść i zacząć mecz tak jak zaczęliśmy w pierwszym meczu - być agresywnym i skutecznym – powiedział.
Pierwszy mecz pokazał też jak duże znaczenie może mieć ławka rezerwowych w obu zespołach. Trefl, podobnie jak przez cały sezon, gra bardzo wąskim składem w którym regularnie występuje zaledwie dziewięciu zawodników, podczas gdy PGE Turów ma dużo szerszy i wyrównany zespół. W pierwszym meczu trener Jacek Winnicki skorzystał z aż 11 swoich graczy. – Trefl ma 6-7 zawodników grających po 30 minut w każdym meczu, podczas gdy my mamy szerszy skład i więcej zawodników mogących grać na wyższym poziomie. Dzięki temu w kolejnych meczach dla nas będzie też bardzo ważne by grać intensywnie – zauważył Konrad Wysocki.
Drugi mecz półfinału play-off pomiędzy Treflem, a PGE Turowem w środę o godz. 18. Transmisja w TVP Sport i Radiu Wrocław.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?