Czarno-zieloni nie pozostali dłużni i w wielkim stylu wywalczyli awans do wielkiego finału, w którym zmierzą się z siedmiokrotnym mistrzem Polski Asseco Prokomem Gdynia.
W siódmym, decydującym meczu nie wszystko układało się po myśli gospodarzy. Gracze trenerów Jacka Winnickiego i Marcina Grygowicza w pierwszej kwarcie szli z Treflem łeb w łeb, ale pierwszą kwartę przegrali 23:25. PGE Turów rozkręcił się w drugiej kwarcie. Zgorzelczanie zaczęli świetnie bronić i grać zespołowo w ataku. Na parkiet przykładowo rzucał się Daniel Kickert, a następnie, wraz z Robertem Tomaszkiem, zdobywał punkty spod kosza. Dolnoślązacy zdominowali też walkę pod tablicami, w całym meczu wygrywając walkę o zbiórki 42:26.
7 maja, w sobotę, PGE Turów zmierzy się w Gdyni z Asseco Prokomem (godz. 20.15, TVP Sport)
- Skakali nam dzisiaj po głowach - dochodziły po meczu głosy z szatni gości. Do przerwy czarno-zieloni wygrywali różnicą 11 pkt (45:34) i nic dziwnego, że na trybunach panowały świetne nastroje. - Zdajemy sobie sprawę, że czeka nas ciężka praca po przerwie. Dwie straty, kilka przegranych zbiórek i wynik mógłby się odwrócić - studził nastroje środkowy PGE Turowa Robert Tomaszek.
Dobry duch drużyny ze Zgorzelca miał rację. Choć goście, naciskani przez rywali, nie mogli złapać swojego rytmu gry i na potęgę pudłowali z linii rzutów wolnych, to w końcówce trzeciej kwarty zaczęli trafiać. Prawdziwe problemy PGE Turowa zaczęły się w czwartej kwarcie. Za sprawą świetnie dysponowanego skrzydłowego Adama Waczyńskiego Trefl zbliżył się do gospodarzy na dystans trzech punktów (64:61 na 5 min 25 s do końca). Na domiar złego zespół znad Nysy został mocno osłabiony.
Za 5 fauli parkiet musieli bowiem opuścić obrońca Bartosz Bochno oraz środkowi Robert Tomaszek i Daniel Kickert. Trener Jacek Winnicki zaczął mieć kłopot z rotacją Polakami, ale PGE Turów cały czas utrzymywał się na nieznacznym prowadzeniu. To w dużej mierze zasługa świetnie dysponowanych Konrada Wysockiego i Davida Jacksona. Bohaterem miejscowych był zwłaszcza Amerykanin, który wraz z Toreyem Thomasem w końcówce bezbłędnie wykonywał rzuty wolne. Ostatecznie PGE Turów wygrał kluczowy mecz z Treflem 77:67 i po raz czwarty w historii zagra w wielkim finale.
- Gorąco dziękuję kibicom za fantastyczny doping. Awans do finału to nie tylko mój sukces. Finał to również zasługa moich asystentów - Marcina Grygowicza i Edwarda Żaka, a także całego klubu. Dziękuję działaczom, że dali mi szansę walczyć z drużyną o złoty medal mistrzostw Polski - powiedział bardzo szczęśliwy trener zgorzelczan Jacek Winnicki.
PGE Turów Zgorzelec - Trefl Sopot 77:67 (23:25, 22:9, 15:14, 17:19)
PGE: Jackson 23, Wysocki 13 (1), Tomaszek 12, Brkić 10 (2), Thomas 8 (1), Kickert 7, Zigeranović 4, Gabiński 0, Bochno 0, Kuebler 0.
Trefl: Waczyński 18 (2), Kikowski 13 (1), Kinnard 11 (2), Ljubotina 7, Dylewicz 6, Harrington 6, Ceranić 4, Stefański 2.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?