Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Koszykówka: Turów Zgorzelec chce zgotować piekło Basketowi Poznań

Grzegorz Bereziuk
Torey Thomas ma coś do udowodnienia, to przecież MVP ligi
Torey Thomas ma coś do udowodnienia, to przecież MVP ligi Grzegorz Bereziuk
Po spotkaniach w Zgorzelcu PGE Turów w rywalizacji z zespołem z Wielkopolski prowadził 2:0. Oba mecze były jednak bardzo zacięte i nikt w Zgorzelcu nie przypuszczał, że w Poznaniu będzie lekko i przyjemnie. Faworytem byli jednak czarno-zieloni, którego jedna wygrana skończyłaby rywalizację.

- Zrobimy wszystko i jestem przekonany, że uda nam się zakończyć rywalizację w Poznaniu - mówił przed wyjazdem do stolicy Wielkopolski drugi trener PGE Turowa Marcin Grygowicz.

Gościom ta sztuka się nie udała. W pierwszym meczu PBG Basket po emocjonującym meczu obronił się, a w drugim wyrównał stan rywalizacji. Zespół z Dolnego Śląska szansę na dobry wynik stracił już w pierwszej połowie, kiedy trafił zaledwie trzy rzuty z gry. Po przerwie zgorzelczanie bronili lepiej, ale wciąż mieli duży kłopot w ofensywie i ostatecznie przegrali 47:69.

- To, co działo się w środę, w piątym meczu nie będzie miało żadnego znaczenia. Z jego początkiem będzie znowu zero do zera. Na szczęście nie liczy się różnica punktowa w meczu, tylko to, kto wygra pierwszy trzy spotkania - powiedział trener Jacek Winnicki.

Wydaje się, że plus przy przewadze psychologicznej należy postawić po stronie zespołu z Poznania. Z tym jednak w Zgorzelcu się nie zgadzają.

- Taki mecz, jak ten ostatni, zdarza się tylko raz w sezonie. Nie trafialiśmy nic, a rywale prawie wszystko. Wróciliśmy do domu, w którym wygraliśmy z Poznaniem dwa pierwsze mecze. Mamy swoich kibiców. Wierzę, że od pierwszej podrzuconej przez sędziego piłki zrobią rywalom piekiełko. To wciąż my jesteśmy faworytem. Sezon zasadniczy zakończyliśmy na drugim miejscu. Musimy skończyć to, co dobrze zaczęliśmy - powiedział kapitan Konrad Wysocki.

Skrzydłowy ze Zgorzelca nie dopuszcza do siebie myśli, że mogłoby go spotkać to samo, co w poprzednim sezonie, kiedy zespół z Dolnego Śląska zakończył przygodę na ćwierćfinale.

- Nie ma o czym gadać. Cały sezon walczyliśmy o jak najlepsze miejsce. Dla nas ważne jest, aby pokazać charakter. Nie wierzymy, że to może być dla nas koniec. Będziemy walczyć do ostatniej sekundy - zapowiedział.

Podobnego zdania są inni zawodnicy PGE Turowa. - Nasi fani byli fantastyczni przez cały sezon. Wiele razy pomagali nam wyjść z trudnej sytuacji. Krzycząc "Turów!", zawsze dodają nam sił i dodatkowej motywacji. Teraz nasze położenie nie jest zbyt dobre i wierzę, że ponownie wesprą nas w trudnym momencie. W hali musi być bardzo głośno i nikt nie może się oszczędzać, tak jak my - podkreślił obrońca David Jackson.

- Prawdziwi kibice muszą zaplanować sobie czas w sobotę, aby przyjść i nam pomóc. O ich obecność się nie martwimy, gdyż mogliśmy liczyć na nich przez cały sezon. Wiemy, że będą z nami jako szósty zawodnik i pomogą nam wygrać ten mecz - dodał środkowy Robert Tomaszek.

O tym, jak ważne będzie piąte spotkanie z Basketem, doskonale wie trener Jacek Winnicki. Dlatego szkoleniowiec PGE Turowa całkowicie odciął się od otoczenia i nie udziela wywiadów. Obiecał jednak, że w sobotę odpowie na każde pytanie.

Na zwycięzcę sobotniej rywalizacji czeka Trefl Sopot, który wygrał ćwierćfinał play-off z Anwilem Włocławek 3:1. Spotkanie w Zgorzelcu rozpocznie się w sobotę o godz. 18. Bezpośrednią transmisję przeprowadzą TVP Sport, Radio Wrocław i Muzyczne Radio.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto