Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mecz jak w amerykańskim filmie!

Grzegorz Bereziuk
PGE Turów po meczu z Anwilem miał uzasadnione powody do radości.
PGE Turów po meczu z Anwilem miał uzasadnione powody do radości. Grzegorz Bereziuk
PGE Turów przegrywał z Anwilem Włocławek różnicą 19 punktów, a mimo tego nie poddał się i w kosmicznym stylu wrócił do gry. Zespół ze Zgorzelca zaprezentował licznej publiczności basket na najwyższym poziomie i zwyciężył po dogrywce 99:96.

- Anwil to naprawdę bardzo dobry zespół, ale zagramy w naszej hali i musimy dać z siebie 150 procent możliwości. Jeżeli będziemy grać tak, jak w dwóch ostatnich meczach, to na pewno będziemy w stanie wygrać. Musimy wierzyć w siebie nawzajem - mówił przed meczem Stefan Balmazović, koszykarz PGE Turowa.

Zielono-czarni rozpoczęli od mocnego uderzenia. Po akcji 2+1 w wykonaniu Camerona Ayersa było już 8:2 dla ekipy z przygranicznego miasta. Włocławianie szybko poprawili swoją grę, zaliczyli serię 9:3 i doprowadzili do remisu 11:11. Spotkanie mogło się podobać. Akcje w szybkim tempie przenosiły się z jednej strony parkietu pod drugą. Na niespełna minutę przed końcem pierwszej ćwiartki z dystansu trafił Michał Nowakowski. Po chwili tym samym zrewanżował się Jacek Jarecki i po 10 minutach gry PGE Turów prowadził 19:14.

W drugiej ćwiartce zespół z Włocławka zaczął przejmować kontrolę nad boiskowymi wydarzeniami. Sygnał do ataku dał Nowakowski, który w tej części gry zdobył 11 punktów. PGE Turów długo był blisko przeciwnika, ale po 20 minutach ostatecznie przegrywał 38:46.

Po tym co się stało w pierwszych sześciu minutach trzeciej odsłony rywalizacji mało kto na trybunach wierzył, że gospodarze wrócą do gry. Anwil po serii 15:3 wygrywał już 60:41. Świetny fragment miał Jarosław Zyskowski, który w tym czasie zdobył 8 punktów. PGE Turów odblokował się pod koniec przedostatniej kwarty (m.in. z dystansu punkty zdobył Jakub Koelner), ale po 30 minutach gry włocławianie wciąż mieli 15 oczek zapasu. A gdy Ante Delas otworzył ostatnią ćwiartkę kolejnym trafieniem zza linii 6,75m goście prowadzili 73:57. Ale to nie złamało PGE Turowa, który rzucił się do odrabiania strat. Sygnał do ataku dał Myles Mack, dwie trójki dołożył Jakub Patoka, przebudzili się także Ayers i Stefan Balmazović. Ten drugi w czwartej kwarcie zdobył 12 punktów, w tym kluczowe na wagę dogrywki. W dodatkowym czasie gry punkty dla gospodarzy zdobywało dwóch koszykarzy. Bochno odpowiedział na trójkę Nowakowskiego. Kapitan ekipy ze Zgorzelca dołożył też dwa oczka z linii rzutów wolnych. Pozostałe 6 punktów zdobył Ayers. Amerykanin pewnie egzekwował rzuty wolne. Po dwóch z nich było 99:96. Gospodarze mając 3 punkty w zapasie i dzielące ich niewiele sekund od spektakularnego zwycięstwa musieli zrobić tylko jedno - nie dopuścić rywali do rzutu zza linii 675cm. I wówczas Ivan Almeida zdaniem arbitrów został sfaulowany przez Bartosza Bochno w chwili próby oddania rzutu z dystansu. Był to jednocześnie piąty faul kapitana PGE Turowa, który długo nie mógł pogodzić się z decyzją sędziów. - Jestem przekonany, że faul popełniłem w momencie gdy rywal kozłował piłkę, a więc przed akcją rzutową - mówił wychowanek klubu ze Zgorzelca. Dodajmy, że po tym zdarzeniu gracz Anwilu z grymasem bólu upadł na parkiet, z którego przez dłuższy czas się nie podnosił. Ostatecznie Almeida, który nie miał najlepszego dnia podniósł się i stanął na linii rzutów wolnych. Spudłował wszystkie 3 próby (w całym meczu trafił 3 rzuty osobiste na 11 oddanych rzutów) i PGE Turów Arena eksplodowała ze szczęścia.

- Pokazaliśmy charakter, byliśmy też świetnie przygotowani do tego meczu. Naszym największym zwycięstwem jest to, że nie poddaliśmy się i wierzyliśmy w wygraną. Bardzo dziękuje naszym kibicom, ponieważ ponieśli nas w tych ciężkich momentach. Graliśmy do końca, pomimo, że wynik był dla nas niekorzystny. Budujące jest też to, że każdy, kto wszedł na boisko, dodał coś od siebie i wniósł pozytywną energię - komentował Jacek Jarecki, koszykarz zespołu ze Zgorzelca.

PGE Turów Zgorzelec - Anwil Włocławek 99:96 (19:14, 19:32, 19:24, 31:18, d. 11:8)

PGE Turów: Ayers 22 (3), Balmazović 18 (2), Patoka 11 (3), Mack 11, Han 6 (1), Jarecki 5 (1), Waldow 7, Koelner 3 (1), Bochno 7 (1), Borowski 3, Petrukonis 2.

Anwil: Nowakowski 23 (4), Zyskowski 15 (3), Sobin 13, Delas 13 (3), Łączyński 9 (1), Almeida 9, Leończyk 7, Szewczyk 6, Airington 1, Komenda 0.

Kliknij w galerię i zobacz komentarze po meczu Mathiasa Fishera, trener PGE Turowa i Igora Milicića, trener Anwilu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto