Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PGE Turów w trzecim meczu ćwierćfinałowym play-off przegrał z Anwilem Włocławek. To dla drużyny koniec sezonu

HAK
PGE Turów w składzie z Kacprem Borowskim musiał uznać wyższość Anwilu.
PGE Turów w składzie z Kacprem Borowskim musiał uznać wyższość Anwilu. Grzegorz Bereziuk
PGE Turów w trzecim meczu ćwierćfinałowym play-off przegrał z Anwilem Włocławek 72:93 i odpadł z dalszej rywalizacji o mistrzostwo kraju. Mimo tego w Zgorzelcu sezon uważają za udany.

Zespół z Włocławka przyjechał do Zgorzelca w komfortowej sytuacji. Wygrał w swojej hali dwa pierwsze spotkania. Od początku pojedynku przyjezdni byli mocno skoncentrowani i dyktowali warunki. Goście w drugiej kwarcie prowadzili już 15 punktami.

Po zmianie stron sytuacja PGE Turowa zrobiła się jeszcze gorsza. Gospodarze przegrywali różnicą 21 punktów, ale dzięki ofensywnym popisom Roberta Skibniewskiego (15 pkt., 6/7 z gry) byli w stanie na początku ostatniej odsłony zniwelować przewagę włocławian do 8 punktów (68:60). Zespół z Kujaw szybko ugasił jednak rozbudzone na nowo nadzieje zgorzeleckich kibiców. Z dystansu trafił Quinton Hosley, dwie trójki padły łupem Kamila Łączyńskiego, celnymi hakami popisywał się Josip Sobin i goście ponownie uzyskali ponad 20-punktową przewagę. Ostatecznie zespół z Włocławka pewnie wygrał 93:72 i awansował do półfinału, w którym zmierzy się z obrońcami tytułu z Zielonej Góry. - Nie miało to tak wyglądać. Zabrakło nam trochę fizyczności na pozycjach od 1 do 3 gdy na parkiet wychodzili Hosley, Zyskowski i Almeida. Zdobywali bardzo dużo punktów spod kosza. Wynik nie odzwierciedla naszej gry, bo dawaliśmy z siebie wszystko - komentował Bartosz Bochno, kapitan PGE Turowa Zgorzelec.

- Szacunek dla Anwilu. Zasłużyli na zwycięstwo w tej serii. Byli niestety silniejsi od nas w wielu elementach gry. Mówiąc szczerze, gdyby popatrzeć na oba składy od góry do dołu, to nasz nie jest na tym samym poziomie, co Anwilu. Swoje braki staraliśmy się jednak nadrabiać sercem, walką, zaangażowaniem i grą zespołową - przyznawał trener Michael Claxton.

Szkoleniowiec PGE Turowa pomimo szybkiego zakończenia serii z Anwilem był jednak zadowolony z tego, co wraz z przejętym przez siebie zespołem w trakcie sezonu zdołał osiągnąć jako debiutant.

- To była naprawdę długa wspólna podróż. Jestem dumny z tego, co wszyscy wspólnie osiągnęliśmy. W trakcie sezonu wyglądało to tak, że zmierzamy w złą stronę, ale na koniec osiągnęliśmy kilka wielkich rzeczy: zakwalifikowaliśmy się do play-off po raz pierwszy od trzech lat, wygraliśmy z wszystkimi czołowymi zespołami w lidze i po raz pierwszy od trzech sezonów pokonaliśmy Stelmet. Jest więc wiele elementów, z których możemy się cieszyć - podkreślał. - Nic nie jest jeszcze postanowione, ale chciałbym kontynuować swoją karierę w PGE Turowie i oprzeć się w swojej pracy na tym, co zrobiliśmy w tych rozgrywkach. Oczywiście pomiędzy sezonami zawodnicy zmieniają kluby, ale ja jestem częścią tej społeczności i Zgorzelec to miejsce, w którym chcę zostać - dodał Michael Claxton.

- W trakcie sezonu było dużo wzlotów i upadków. Mieliśmy już taki dołek, że przegrywaliśmy z drużynami, z którymi nie powinno się to zdarzyć, a później wygrywaliśmy z najlepszymi. Najbardziej cieszy to, że nie poddaliśmy się do ostatniego meczu. Po przerwie powróciliśmy do play-off i oby to wszystko szło kroczek po kroczku do przodu. Chciałbym podziękować wszystkim chłopakom, trenerom i kibicom, bo naprawdę było czuć ich wsparcie. Daliśmy dużo kibicom i jestem im wdzięczny za doping oraz miłe słowa - zakończył Bartosz Bochno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto