Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pozbawiona pieniędzy mieszkanka Zawidowa

Małgorzata Zagrodzka
Małgorzata Zagrodzka
Windykacje komornicze zawsze budzą negatywne emocje. O bezlitosnym ściąganiu długów przekonało się w ostatnim czasie małżeństwo z Zawidowa.

Po około 12 latach od sprzedaży samochodu przyszło pismo komornicze z nakazem spłaty kwoty 2200 złotych. Za każdy dzień naliczane są odsetki w wysokości 0,15 gr dziennie. Egzekucja została podjęta, ponieważ mąż pani Moniki nie poinformował ubezpieczalni o sprzedaży samochodu. Ubezpieczenie automatycznie się przedłużyło i kwota należności wynosiła 700 złotych. Ubezpieczalnia zgłosiła sprawę do firmy windykacyjnej, dlatego łączna suma wynosi teraz 2200 zł. Przez okres 12 lat małżeństwo nie dostało żadnego pisma wzywającego do zapłaty. Poczuwająca się do winy dłużniczka, za porozumieniem stron, zobligowała się do spłaty zadłużenia w formie ratalnej. Miała comiesięcznie oddawać po 300 złotych.
Pani Monika jest matką dwójki dzieci, obecnie przebywa na urlopie macierzyńskim. Jej mąż pracuje za granicą. W okresie zimowym ich dzieci chorowały m.in. na zapalenie oskrzeli i płuc. Zawsze jednak spłacali naliczone należności, mimo że sytuacja materialna w jej domu nie była łatwa.
- Zawsze wpłaty były dokonywane regularnie. W okresie świątecznym, na skutek pogorszenia się zdrowia dzieci i nieplanowanych wydatków, wpłacaliśmy połowę ustalonej raty. I pewnie dlatego niedawno jednorazowo ściągnęli z konta 900 zł. Jestem w stanie to zrozumieć, ale dlaczego po trzech dniach kolejne 1000? Czuje się okradziona – opowiada pani Monika G. z Zawidowa.
Z obliczeń wynika, że oddała już ponad 3000 zł. To o wiele za dużo.
- Pieniądze te pochodziły z ZUS-u. To był mój zasiłek macierzyński. Nie uchylam się od spłaty zadłużenia. Nie rozumiem zatem, że w ciągu kilku dni doszczętnie pozbawili mnie wszystkich pieniędzy, łącznie 2000 złotych. Zwłaszcza, że ostatnio pytałam, ile jeszcze muszę spłacić i odpowiedź brzmiała 470 zł, a nie 1000! Teraz jak do nich dzwonię to w ogóle nie chcą ze mną rozmawiać, nie odpowiadają na pytania, zbywają. Nie mogę odzyskać skradzionej kwoty 530 zł– dodaje poszkodowana.
12 lat temu małżeństwo mieszkało we Wrocławiu, gdzie powstało zadłużenie. Wrocławska Kancelaria Komornicza Bartosz Borkowski przy ulicy Krakowskiej 52, jak twierdzi poszkodowana, nie wysyłała wcześniej żadnych pism z prośbą o wyregulowanie należności.
Pomimo podjętych przez nas prób rozmowy z kancelarią komorniczą, niestety nie udało nam się uzyskać żadnych informacji. Pracownicy kancelarii nie chcieli umożliwić kontaktu telefonicznego z głównym zarządcą.
Według informacji otrzymanych od kancelarii komorniczej przy Sadzie rejonowym w Zgorzelcu, komornik nie ma prawa pobrać pieniędzy pochodzących z zasiłku macierzyńskiego, ponieważ jest on pod ochroną.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto