Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sąd skazał księdza z Ruszowa za czyny pedofilskie na 5 lat. W czwartek odbędzie się już druga rozprawa apelacyjna

Justyna Orlik
Justyna Orlik
archiwum nm
Druga rozprawa apelacyjna odbędzie się 17 grudnia o godzinie 10 w Sądzie Okręgowym w Jeleniej Górze. Zarówno adwokat jak i prokurator nie wnosili o przesłuchanie świadków. Sprawa jest prowadzona z urzędu, mimo że dowody przedstawione w trakcie kolejnych rozpraw nie budziły żadnych wątpliwości sędziego, który wydawał wyrok. O komentarz w sprawie poprosiliśmy adwokata ofiar oraz prokuraturę.

Piotr M., były proboszcz parafii w Ruszowie, został skazany na 5 lat więzienia i dożywotni zakaz pracy z dziećmi. Wyrok był nieprawomocny. Decyzją Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze na apelację czeka na wolności. Jej termin wyznaczono na 17 grudnia.

Ksiądz wykorzystywał seksualnie dzieci już w latach 80-tych

Ruszów to wieś licząca niespełna 2 tysiące mieszkańców. W niewielkiej parafii pw. Zmartwychwstania Pańskiego, w zaciszu plebanii, ksiądz molestował dwie niepełnosprawne intelektualnie dziewczynki. Matka jednej z nich zgłosiła sprawę na policję. W sprawie księdza wszczęto śledztwo już w maju 2019 r., a w październiku rozpoczął się proces, który ujawnił, że w przeszłości Piotr M. również wykorzystywał dzieci. W trakcie rozprawy przesłuchano wychowanki księdza z parafii we wrocławskim Brochowie. Dorosłe już kobiety zeznały, że w latach 80. duchowny dotykał je w miejscach intymnych i nakłaniał do pocałunków.

Po przesłuchaniu świadków sąd nie miał wątpliwości, co do winy oskarżonego i skazał go na 5 lat pozbawienia wolności oraz dożywotni zakaz pracy z dziećmi. Obrońca Piotra M. odwołał się jednak od wyroku i decyzją Sądu Okręgowego w Jeleniej Górze były już proboszcz został wypuszczony z aresztu.

Druga rozprawa apelacyjna już w czwartek

W czwartek odbędzie się kolejna rozprawa z udziałem księdza z Ruszowa. Na pierwszej sąd poinformował strony, że będzie prowadził postępowanie dowodowe. O komentarz w tej prawie poprosiliśmy Artura Nowaka, adwokata ofiar:

- Będą przeprowadzane czynności dowodowe i przesłuchiwani świadkowie. Sąd apelacyjny bada wyrok sądu I instancji. Matki ofiar chciałyby, żeby ta sprawa się już zakończyła. Przedłużone jest postępowanie odwoławcze, do czego sąd ma zawsze prawo, ale rodziny chciałyby to mieć już za sobą. To nie jest przyjemne. Matki zdobyły się na odwagę, a teraz, kiedy ta sprawa nadal nie jest zakończona, to myślą o tym, cierpią podwójnie. Sąd może utrzymać wyrok w mocy, może go zmienić i może uchylić sprawę do ponownego rozpoznania. Mam wrażenie, że sąd I instancji w sposób detaliczny wyjaśnił tę sprawę. Ona długo trwała. Czasami było po kilka terminów rozpraw, dzień po dniu. Moim zdaniem sąd zrobił wszystko i nie wiem, dlaczego kontynuuje postępowanie dowodowe. - wyjaśnia Artur Nowak.

W tej sprawie skontaktowaliśmy się również z rzecznikiem prasowym prokuratury, Tomaszem Czułowskim:

- Nie zaskarżyliśmy wyroku I instancji. W naszej ocenie był prawidłowy. Dowody, które aktualnie są przeprowadzane przed sądem odwoławczym, są przeprowadzane z urzędu. Te, przedstawione wcześniej - w naszej ocenie - w sposób wystarczający wyjaśniły postępowanie. - tłumaczy Tomasz Czułowski.

Sąd sam zadecydował o tym, że przesłucha dodatkowych świadków. Nie były to jednak dowody wprowadzone na wniosek prokuratora, obrońcy ani adwokata pokrzywdzonych.

Ksiądz nadal odwiedza mieszkańców Ruszowa?

Z informacji uzyskanych od mieszkańców wynika, że były proboszcz, oczekując na rozprawę apelacyjną, regularnie pojawia się we wsi u jeden z parafianek i jej rodziny. Samochód księdza często jest zaparkowany na posesji. Stanowisko kurii w sprawie jakichkolwiek odwiedzin w Ruszowie jest jasne. Skontaktowaliśmy się z rzecznikiem prasowym diecezji legnickiej, żeby ustalić, czy do kurii napływają informacje od mieszkańców. Wg dekretu wydanego przez biskupa 6 sierpnia, ks. Piotr M. nie może przebywać w parafii w Ruszowie, nie może pełnić publicznych funkcji duszpasterskich i liturgicznych oraz ma zakaz kontaktów z dziećmi i młodzieżą.

- Do nas nikt w tej sprawie nie dzwonił. Nie informował, nie pytał. Dzwoniłem do księdza, który jest tam administratorem. On również niczego nie wie na ten temat. Przekażę pani informację do sekretarza, ale trudno mi powiedzieć, co biskup może w takiej sytuacji zrobić. Z tego, co wiem, kiedy ksiądz wyszedł z aresztu, to mieszkańcy mówili, że siedział w kościele i się modlił, a to absolutna nieprawda. Dziwię się, że mieszkańcy dzwonią do gazety, a nie dzwonią do kurii. Poinformuję o tym sekretarza i zobaczymy, czy to jest informacja prawdziwa - wyjaśnia Waldemar Wesołowski, rzecznik prasowy kurii legnickiej.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto