Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Tomasz Organek: Covid dotknął moich emocji

Aleksandra Szatan
Aleksandra Szatan
Tomasz Organek: Jak na zbawienie czekam na koncerty. Szczególnie, że wychodzi nasza nowa płyta i chciałbym móc ją pokazywać wszędzie, cieszyć się muzyką, ludźmi, słońcem
Tomasz Organek: Jak na zbawienie czekam na koncerty. Szczególnie, że wychodzi nasza nowa płyta i chciałbym móc ją pokazywać wszędzie, cieszyć się muzyką, ludźmi, słońcem Joanna Urbaniec / Polska Press
Jak na zbawienie czekam na festiwale i koncerty. Szczególnie, że za chwilę wychodzi nasza nowa płyta i chciałbym móc ją pokazywać wszędzie, cieszyć się muzyką, ludźmi, słońcem. Ale z tyłu głowy mam też to, że kilkoro moich znajomych już nie ma na świecie, pamiętam jak ja przeżyłem Covid, wiem, jak to wygląda - mówi Tomasz Organek, muzyk.

W połowie lutego głośno było o najeździe turystów do Zakopanego i słynnej imprezie na Krupówkach. A ty w tym czasie robiłeś...
...pracowałem w studiu, byłem zajęty kończeniem naszej najnowszej płyty, która za chwilę ma się ukazać.

No właśnie - wiem. I widziałeś to Zakopane?
W jakimś procencie rozumiem tych ludzi, ponieważ wszyscy jesteśmy zamknięci od miesięcy w domach. To zamknięcie różnie wygląda: raz poważne obostrzenia, innym razem można pospacerować po ulicy. Rozumiem silną potrzebę socjalizacji, spotkania się, pobawienia, bo mamy tych stresów za dużo w czasie Covidu. Jednak z drugiej strony wiem, że musimy powstrzymać się od tego typu rozrywek, bo to jest nieodpowiedzialne. Chwila zabawy może kosztować nas sporo - a na pewno dłuższe zamknięcie.

W ramach lutowego odmrożenia działalności kulturalnej udało ci się wyruszyć na koncerty, z których jeden był zaplanowany w Katowicach. Z tyłu głowy kłębiły się myśli, że to może być początek powolnego powrotu czy raczej poluzowanie tylko na chwilę?
Bardzo chciałbym wierzyć, że to początek nowego otwarcia, ale... Wiosna to symboliczny początek nowego życia, odrodzenia. Trafiły nam się dwa koncerty, w Krakowie i w Katowicach. Zwykle o tej porze za sobą mielibyśmy około 30 koncertów klubowych. A teraz jest jak jest, nic z tym nie zrobimy, apeluję tylko do ludzi o rozsądek. O to, żebyśmy jednak dbali - nie tylko o siebie - ale też o ludzi wokół. Żebyśmy się szczepili i nosili maseczki. Ja wiem, że to jest niepopularne i pewnie część z państwa przeklnie mnie za to, ale ja wierzę w naukę. Jestem człowiekiem, który bardzo racjonalistycznie podchodzi do świata. Dla mnie badania naukowe są ważniejsze niż opinie. Na tym opieram swoje przekonania oraz wiedzę o świecie. Chcę wierzyć, że wrócimy w końcu na koncerty. Wiosna czy lato to moment, kiedy wchodzą imprezy plenerowe, szczególnie myślę o maju, o tych radosnych spotkaniach, które chyba najbardziej lubię w całym roku.

Na początku tego roku ukazał się twój nowy utwór „Walcz”, czyli piosenka o ludziach, którym ostatni rok dał mocno w kość, doświadczających jakiegoś rodzaju kryzysu psychicznego. Zaś koncerty, na które wyruszyłeś, zostały zorganizowane w ramach trasy „Organek w nowym świecie”. Symboliczne.
Symboliczne, bo żyjemy w nowej rzeczywistości. Jakiś czas temu już powiedziałem, że chcemy pokazać nową muzykę na nowe czasy, bo uważam, że jest tyle spraw, o których należy zaśpiewać, wskazać palcem czy słowem. Uważam, że ten świat wymaga nowego języka. Bardzo aktualnego. Żeby opowiadać piosenki aktualnym językiem, trzeba dostosować formę do treści. Nie wyobrażam sobie, żeby grać hipisowskie piosenki o przyjaźni, pokoju i o wolnej miłości w momencie, w jakim się znaleźliśmy. Kiedy takie poważne rzeczy dzieją się na świecie. Dlatego zrezygnowałem z tego idiomu hipisowskiego na rzecz postpunka, też muzyki trochę elektronicznej, ale również bardzo dynamicznej i mocnej. Ta ekspresja pomaga mi wyrazić pewne emocje, idee, które towarzyszą mi tu i teraz.

Co ta trwająca już rok pandemia zmieniła w tobie? Jako artyście i człowieku?
Początkowo nie zdawałem sobie sprawy, że cokolwiek zmieni w moim życiu. A jednak nastąpiły we mnie psychiczne zwroty. Po pierwsze przeszedłem Covid. Fizycznie przebyłem go dosyć dobrze, ale psychicznie odbił się mocno na mojej emocjonalności. To zresztą jest udowodnione w badaniach naukowych, że Covid obciąża nasz system nerwowy. I dodatkowo wpływa na nasze lęki: o pracę, przyszłość czy zdrowie naszych dzieci, znajomych, rodziców… Tych lęków jest bardzo dużo. Choroba, którą przeszedłem, przyczyniła się do pogłębienia jakiejś formy depresji, dni zupełnie niekreatywnych. Przez wiele tygodni nie byłem w stanie nic zrobić. Jedyne, co mogłem, to gapić się na wrony za oknem. W tej chorobie na chwilę traci się węch i smak, co jest dużą ułomnością, bo nagle zdajemy sobie sprawę z tego, jak jedzenie czy zapachy są ważnymi częściami naszego życia. No i mgła covidowa... Coś dzieje się z mózgiem. Konsultowałem się z ludźmi, którzy to przechodzili. Nie potrafimy sklecić zdania, gubimy słowa, przestawiamy litery w zdaniach… Gapię się w klawiaturę i nagle nie wiem, jak pisze się jakiś wyraz, a przecież pracuje z tekstem od wielu lat. To są rzeczy, które potęgują stres. Nie pozwalają pracować i bardzo frustrują.

Jesteś teraz innym Tomaszem Organkiem niż jeszcze 12 miesięcy temu?
Pewnie, że tak. Uczę się siebie, zdobywam doświadczenia. Poznaję kolejne wycinki prawdy o sobie. Człowiek zmienia się codziennie, o ile stać go jeszcze na jakąkolwiek refleksję i zastanowienie. Po tych dwunastu miesiącach będę innym człowiekiem, który być może jeszcze bardziej będzie doceniał to, co zdobył i czym dysponuje. W jaki sposób pracuje i żyje w społeczeństwie. Uważam, że to jest błogosławieństwo jakiejś opatrzności, o której nie wiem - dobrego losu, dzięki któremu jestem muzykiem, artystą, mogę utrzymać się z tego, a ludzie chcą słuchać, co mówię do nich ze sceny. Po dwudziestu latach pracy na scenie jest w tym dla mnie jakaś świeżość. I bardzo cenna refleksja. To coś jak otrzeźwienie i przypomnienie istoty rzeczy. Druga sprawa to kontakt z drugim człowiekiem. W pewnym momencie nawet wyjście do sklepów i porozmawianie z ludźmi przy makaronie albo z panią w kasie, okazało się cudownym doświadczeniem. Też tego nie doceniałem. Mam się często za jakiegoś mizantropa, który siedzi w swoim pokoiku, dłubie przy komputerze i myśli, że ludzie nie są mu aż tak bardzo potrzebni. Okazuje się, że to nieprawda, bo ja bez ludzi nie istnieję. Bez tego kontaktu codziennego. Człowiekowi do życia potrzebni są inni ludzie i dobitnie o tym przekonałem się po raz kolejny. Za tę jedną rzecz jestem wdzięczny Covidowi.

Jak twoim zdaniem będzie wyglądał powrót do normalności w branży kulturalnej? Z jednej strony rozmawiamy o koncertach plenerowych, o tym co za kilka miesięcy być może będzie realne, z drugiej strony docierają do nas choćby takie informacje, że słynny festiwal Glastonbury po raz kolejny został w tym roku odwołany. Niektórzy eksperci już w ubiegłym roku mówili, że powrót do koncertowania, jakie znamy z czasów przed pandemią, będzie możliwy dopiero jesienią 2022 roku. Co o tym myślisz?
Myślę, że to całkiem realistyczny scenariusz. I tak samo jak się tego boję - to i dopuszczam taką możliwość. Dopóki szczepionki nie zostaną rozdysponowane wszystkim i nie zaczną działać, wiele się nie zmieni. Musi minąć dosyć dużo czasu. Widzimy, z jaką prędkością postępuje szczepienie i nie mówię tego tylko o Polsce. Wszystkie państwa w Unii Europejskiej są w tym procesie mniej więcej na tym samym poziomie. Więc dopuszczam taki scenariusz - z tym rokiem 2022.

To smutne.
Jest mi strasznie smutno, ale pogodziłem się z tym. Jeżeli organizator dużego festiwalu jest na tyle odpowiedzialny za zdrowie ludzi, by rezygnować ze znaczących przychodów z imprezy (jak na przykład w przypadku Glastonbury), to ja mogę tylko pogratulować. I chciałbym, żeby to dotyczyło szerszego grona organizatorów imprez. Uważam tak, mimo że to wbrew mojemu interesowi. Jak na zbawienie czekam na festiwale i koncerty. Szczególnie, że za chwilę wychodzi nasza nowa płyta i chciałbym móc ją pokazywać wszędzie, cieszyć się muzyką, ludźmi, słońcem. Ale z tyłu głowy mam też to, że kilkoro moich znajomych już nie ma na świecie, że pamiętam, jak ja przeżyłem Covid, i że wiem, jak to wygląda. Chcę żebyśmy jak najszybciej wyszli z tej pandemii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Tomasz Organek: Covid dotknął moich emocji - Dziennik Zachodni

Wróć na naszemiasto.pl Nasze Miasto