Zgorzelec /Bogatynia: Hajda na Hałdę [wideo]

Festiwalu Hałda Jazz w Bogatyni w ogóle miało nie być. Przez powódź. Woda zniszczyła miasto i nikomu nie było do zabawy. O tym, że samorząd dał pieniądze na imprezę zdecydował pomysł, żeby w jej trakcie zbierać pieniądze dla powodzian. Festiwal odbył się 22-24 10. ubr. Dziś koniec stycznia, a do powodzian nie trafiła jeszcze ani złotówka z Hałdy. Nic więc dziwnego, że samorządowcy z Bogatyni są zniecierpliwieni. - Czekamy. Może się doczekamy - mówi Daniel Fryc, sekretarz gminy Bogatynia. - Do tej pory całość pomocy przekazywanej z Polski i z zagranicy była koordynowana przez nas i nasz ośrodek pomocy - tłumaczy Fryc i nie kryje, że z pieniędzmi z Hałdy powinno być podobnie. Jest rozczarowany.

Krzysztof Witkowski, współorganizator festiwalu, przyznaje, że pieniądze do powodzian jeszcze nie trafiły, ale trafią. - Procedury rozliczania publicznych zbiórek tyle trwają - tłumaczy i dodaje, że w tym konkretnym przypadku, zbiórka była prowadzona wspólnie z Polską Akcją Humanitarną, która na rozliczenie ma czas do końca kwietnia. Jak tłumaczy Witkowski, to oznacza, że pieniądze do powodzian trafią najpóźniej do końca marca.
- Udało się zebrać ponad 90 tys. zł, z biletów, z wpłat na konto, SMS-ów i licytacji trąbki Tomasza Stańko. Uzgodniliśmy, że pieniądze damy dla 10 najbardziej potrzebujących rodzin, po 9 tys. zł - wylicza. Jak wyjaśnia pod szyldem Hałdy odbyły się tak naprawdę dwie imprezy: cykl koncertów charytatywnych Hałda Jazz Powodzianom i dotowany przez miasto festiwal Hałda Jazz w Bogatyni. - Pierwsza z imprez jest moim ukłonem dla Bogatyni. Wymyśliliśmy ja wspólnie z Tomaszem Stańko, bo chcieliśmy pomóc. Ludzie, którzy tego nie wiedzą, teraz próbują mnie rozliczać, a nie mają do tego prawa - oburza się Witkowski.