PKP poszły po rozum do głowy. Mimo tego, że budynek dworca w Zgorzelcu nie jest ich własnością od 2008 roku, poczuły się odpowiedzialne, by coś zrobić ze zrujnowanym obiektem, który jako pierwszy wita podróżujących koleją i jest antywizytówką Polski.
- Czujemy się zobligowani do zasłonięcia obiektu wielkopowierzchniową reklamą, bo może on być kojarzony negatywnie z koleją choć kolejowy nie jest - informuje nas Bartłomiej Sarna, rzecznik prasowy PKP S.A. we Wrocławiu. - Projekt reklamy jest obecnie w opracowaniu - dodaje rzecznik.
- Dobrze, że tej kompromitującej ruiny nie będzie widać - mówi z ulgą - Wojciech Miedziany, kibic piłkarski ze Zgorzelca. Ma nadzieję, że reklama zasłoni budynek od peronów i od ulicy. Bo z obu stron wygląda makabrycznie.
Dlaczego dopuszczono do tego stanu? Stan głównego dworca w Zgorzelcu z roku na rok się pogarszał. Miasto chciało go przejąć, wyremontować i udostępnić podróżnym. Ale PKP nie chciały oddać budynku za darmo. W 2008 roku postanowiły go sprzedać firmie MTDS Specjalistyczne Przedsiębiorstwo Automatyki i Inżynierii Budowlanej w Legnicy. Obiecała ona wybudować w tym miejscu wspaniałe centrum handlowe, zachowując funkcję komunikacyjną. Za ile budynek został sprzedany- nikt nie wie.
Z nieoficjalnych informacji wynikało, iż nowy właściciel zapłacił za dworzec w Zgorzelcu 1,2 mln zł.
Rok później za kwotę 1,3 mln zł samorząd odsprzedał teren wokół, licząc cały czas na powstanie w tym miejscu nowoczesnej galerii handlowej, która - połączona z dworcem kolejowym - byłaby chlubą miasta.
Niestety, do tej pory nikt nie rozpoczął prac budowlanych ani na dworcu, ani na działce przy nim. Stacja zamieniła się w melinę, śmierdzącą moczem, z powybijanymi szybami, zabitymi blachami oknami, brudną i zgniłą.
Teren wokół wygląda nie lepiej. Pozarastany i zaniedbany nie wystawia dobrego świadectwa właścicielowi. Czy nic nie można zrobić?
Problem w tym, że budynek dworca i przyległa do niego ziemia należą do dwóch różnych właścicieli. Nie ma również możliwości, aby zapytać ich , co zamierzają zrobić z obiektami w Zgorzelcu. Telefony w tych firmach milczą.
- Na razie nic nie możemy zrobić - rozkłada ręce burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz. Miasto nie może bowiem inwestować w nie swoją własność. Nie może więc ani zasłonić dworca, ani zabrać się za porządkowanie terenu wokół. Jedyne co może - i to robi- to nalicza kary właścicielowi terenu. - Naliczane są odsetki na hipotekę - mówi Rafał Gronicz.
- Jeśli dalej na terenie przy dworcu nic dziać się nie będzie, w ciągu 4-5 lat wróci on z powrotem do gminy - uspokaja burmistrz.
Jak tłumaczył po sprzedaży działki przy dworcu, jest to teren strategiczny dla miasta, dlatego, zabezpieczyło się ono specjalnym zapisem w umowie. Ale, jak zaznaczał, nie zależy mu na naliczaniu kar, a jedynie na tym, by ta część miasta zaczęła nareszcie normalnie wyglądać.
- Co z tego, że Urząd Miasta nie ma nic do tego?! Jakiś obcy prywaciarz będzie nas ośmieszał - denerwuje się Ryszard Rostowski, mieszkaniec Zgorzelca, który podkreśla, że w internecie krąży wiele zdjęć zrunowanego dworca. - Na pewno nie są chlubą miasta - dodaje rozgoryczony. Mieszkańcy Zgorzelca są tym bardziej wkurzeni, że w sąsiednim Görlitz dworzec jest odnowiony, pachnący i ma wiele udogodnień dla podróżnych.
- A u nas boją się wysiadać z taksówki, bo nie wierzą, że stąd odjeżdżają pociągi - mówi pan Henryk, zgorzelecki taksówkarz.
Na razie wygląda na to, że wstydu nie będzie. Budynek dworca w Zgorzelcu zostanie "opatulony" reklamą i tak przetrwa do zakończenia Euro 2012. Co będzie dalej? Niestety, nikt tego nie wie.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?