Burmistrz Rafał Gronicz dziękował podczas wtorkowej sesji za sprawnie przeprowadzoną obronę miasta przed wielką wodą. Wymienił wojsko, harcerzy, strażaków, policjantów, straż miejską. Dziękował piekarzom za chleb, aptekarzom za bezpłatne leki i materiały opatrunkowe dla powodzian, a właścicielom firm GeoBud i Citronex za to, że nie patrząc na koszty natychmiast pośpieszyli z pomocą użyczając swój sprzęt i ludzi. Wreszcie też dziękował mieszkańcom Zgorzelca. Jak stwierdził, wszyscy, którzy zaangażowali się w akcję powodziową, na czwórkę plus zdali egzamin, który przygotowała miastu nieprzewidywalna natura.
Nie wszyscy radni byli jednak tego samego zdania. Według Jerzego Tryca, akcja obrony zagrożonych terenów była prowadzona chaotycznie, brakowało worków z piaskiem i ludzi, którzy podjęliby się koordynowania działań. - Byłem, widziałem. Organizacja obrony ulicy Reczki Górne i Rzeczki Dolne była fatalna. Na ulicy Daszyńskiego zupełnie niepotrzebnie ułożony został wał z worków przy garażach w pobliżu tzw. studzienki. W zabezpieczaniu miasta pomagały przede wszystkim duże grupy młodzieży i to im trzeba dziękować. Ale ze strony miasta, sztabu kryzysowego nie było nikogo, kto pokazałby im jak mają te worki układać. Straż miejska tylko jeździła. Nie potrafiła zorganizować ani worków, ani piasku - wyliczał radny Tryc. Dlatego jego zdaniem, nie tylko ocena wydarzeń w mieście dokonana przez burmistrza, ale także pokazywany przez media obraz powodzi w Zgorzelcu są mocno wypaczone. - Było dużo dezinformacji w mediach, także ogólnopolskich. Po wiadomości o tym, że zalanych zostało 15 - 20 proc. miasta, można wpaść w przerażenie. Tak nie było, ale tak tragicznie przedstawiana była sytuacja w TV - wyliczał. - W Zgorzelcu, w porównaniu z Bogatynią, czy choćby Radomierzycami były tylko podtopienia - ocenił radny i dla uzyskania właściwego obrazu sytuacji poprosił burmistrza o przedstawienie dokładnej skali powodziowych szkód, z wyliczeniem procentowej powierzchni zalanych terenów do całości obszaru miasta, a także z podaniem konkretnej liczby zalanych budynków.
Mówiąc o skali powodzi podobnego zdania był także radny Ireneusz Aniszkiewicz, który jednak, oprócz wytykania uchybień miejskiemu sztabowi kryzysowemu, zaproponował przystąpienie do opracowania koncepcji ochrony miasta przed podobną sytuacją w przyszłości. Jak podkreślał, na rzece Czerwona Woda, która zalała Zgorzelec od południowego-wschodu, być może udałoby się ograniczyć falę powodziową, gdyby we właściwym stanie utrzymane były wszystkie odziedziczone jeszcze po Niemcach urządzenia hydrologiczne, takie jak stopnie wodne, jazy i przepusty. Zdaniem Aniszkiewicza, opracowanie koncepcji uregulowania Czerwonej Wody pozwoliłoby miastu ubiegać się o sfinansowanie niezbędnych prac z funduszy UE.
Radni mają przedyskutować ten pomysł poszerzając go o koncepcję ochrony przeciwpowodziowej dla całego miasta podczas prac komisji problemowych i w najbliższym czasie przygotować i przyjąć stosowną uchwałę.
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?