Największy pożar miał miejsce w Bogatyni, gdzie w rejonie ul. Pocztowej spłonęło 15 ha łąk. Płonęły też nieużytki w Żarce nad Nysą, Pieńsku, Zawidowie i w Bielawie Górnej (tu ogień strawił także część sadu owocowego). Wypalaniu towarzyszy silne zadymienie, może być ono niebezpieczne dla kierowców. Takie zagrożenie było ostatnio na 9 kilometrze autostrady A4 w Gronowie.
Rolnicy wypalając trawy, lekceważą przepisy i zakazy wydawane przez władze samorządowe. Piotr Machaj zastępca wójta gminy Zgorzelec w specjalnie wydanym dokumencie przypomina, że grozi to aresztem lub grzywną. Gospodarz może też stracić unijne dopłaty. Gdy rolnikowi zostanie udowodnione działanie celowe, można obniżyć mu płatności aż o 20 proc., a w skrajnych przypadkach uporczywego wypalania, można pozbawić go całej kwoty za dany rok.
- Pożary wywołane wypalaniem traw angażują wielu strażaków. Do największych wyjeżdża nawet po pięć zastępów, to ponad 20 osób. Są też kosztowne - mówi kapitan Hubert Jarosz, rzecznik prasowy PSP w Zgorzelcu.
Duża akcja może kosztować nawet kilka tys. zł. Jeśli biorą w niej udział strażacy ochotnicy, płaci za nich gmina. Bogatynia, skąd ochotnicy na akcje związane z wypalaniem traw wyjeżdżali dotąd 68 razy, będzie musiała wysupłać na to ponad 6 tys. zł.
Sprawcy podpaleń nie boją się kar, bo wiedzą, że muszą być złapani na gorącym uczynku. A z tym nie jest łatwo. - Zwykle kiedy przyjeżdżamy na miejsce, w pobliżu nie na już nikogo - mówi kapitan Hubert Jarosz.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?