Ivan Zigeranović nie wrócił z drużyną po piątym meczu finału play off Polskiej Ligi Koszykówki do Zgorzelca. Został w Gdyni w szpitalu na noc z wtorku na środę, gdzie musiał być zaopatrzony po uderzeniu łokciem w twarz przez Qyntela Woodsa.
Dziś rano zawodnik PGE Turowa miał zabieg nastawiania złamanego nosa. Musiał mieć także zszytą powiekę. Ma również uszkodzoną siatkówkę. Przez jakiś czas będzie musiał chodzić w okularach i unikać gwałtownych ruchów gałek ocznych. W tej sytuacji jest już niemal pewne, że zabraknie go na parkiecie w piątek, gdy PGE Turów Zgorzelec będzie podejmował we własnej hali Asseco Prokom Gdynia w VI finałowym meczu, który może zadecydować o mistrzostwie Polski.
Jak powiedział nam Jan Michalski, prezes PGE Turowa, Ivan trzyma się dzielnie i żałuje, że nie będzie mógł pomóc kolegom.
Ivan Zigeranović został znokautowany na boisku przez Qyntela Woodsa. Jego agresywne zagranie łokciem widziała cała Polska. Nie zauważyli go jednak sędziowie, którzy po starciu obu zawodników nie odgwizdali faulu zawodnika Asseco. Zdaniem kibiców PGE Turowa i obserwatorów wtorkowego spotkania, było to wyjątkowo niesportowe zachowanie Amerykanina w barwach Asseco.
- Liczymy na to, że władze ligi zapoznają się z materiałem wideo z tego meczu i wyciągną odpowiednie wnioski - skomentował tę sytuację Jan Michalski, prezes PGE Turowa Zgorzelec.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?