W Karkonoszach i Górach Stołowych spadł już w tym roku pierwszy śnieg. GOPR ostrzega przed kiepskimi warunkami pogodowymi na szczytach i informuje o oblodzonych szlakach. Zima ostatnich lat w mieście to jednak nic w porównaniu z tym, co działo się przeszło 40 lat temu, kiedy w Polsce, również na Dolnym Śląsku po prostu zasypał biały puch. Zaspy sięgały 7 metrów, a wiele dróg było zupełnie nieprzejezdnych.
Tygodniowy paraliż - tak ostatni dzień grudnia i pierwsze dni stycznia wspominają mieszkańcy zachodniej części kraju. Gdyby śnieg spadł w innym czasie to pewnie udałoby się uniknąć wielu niedogodności, ale "świąteczna przerwa" sprawiła, że pracownicy Miejskich Zakładów Oczyszczania byli na urlopach. Kiedy pługi wyjechały już w miasta, grzęzły w zaspach i nie nadążały z odśnieżaniem ulic.
30 grudnia niczego nie zapowiadał
30 grudnia 1978 roku „Wieczór Wrocławia” informował: „_Jeszcze wczoraj po południu i wieczorem Wrocław tonął w strugach iście wiosennego deszczu, a już w nocy kałuże wody ściął mróz, rano termometry pokazywały minus 11 stopni Celsjusza_”.
Niektórzy mieszkańcy nie dotarli na miejsce sylwestrowych bali i noc spędzili w podróżnych wagonach:
Zamarznięte zwrotnice, zasypane śniegiem szlaki całkowicie unieruchomiły dalekobieżne połączenia. Pasażerowie witali więc Nowy Rok w pociągach.
Wieczorem w Nowy Rok w wielu miejscach na Dolnym Śląsku nastała zupełna ciemność. Nie było prądu.
Zagłębie turoszowskie
W turoszowskim zagłębiu węglowo-energetycznym nastąpiła zapaść. Do ratowania zamarzających taśmociągów dowożących węgiel brunatny z odkrywek kopalni Turów do elektrowni Turów, Śląski Okręg Wojskowy skierował żołnierzy.
Do wielu mieszkań nie docierało też ciepło. 2 stycznia 1979 roku dziennikarze „Wieczoru Wrocławia” pisali, że newralgicznym punktem miasta stała się elektrociepłownia, a w niej oddział nawęglania w porcie miejskim. Tu nie było miejsca ani czasu na sylwestrowe toasty, ani życzenia. Nowy rok witali przybyli na wezwanie i zgłaszający się samorzutnie członkowie załogi oraz niezawodni w takich przypadkach żołnierze przy kilofach i oskardach.
Mieszkańcy leżeli w nieogrzanych pomieszczeniach pod stosem kołder i przy działających kuchenkach gazowych. W wielu sklepach zabrakło chleba i mleka, a temperatury sięgały -25 stopni Celsjusza. Ocieplenie przyszło dopiero 8 stycznia, a termometry wskazały dodatnią temperaturę. Skutki gwałtownej zimy usuwano jeszcze przez długi czas, ale mieszkańcy Dolnego Śląska mogli powoli wracać do normalności.
Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?