Rodzina 48-letniego górnika z Zawidowa, który przed tygodniem oblał się benzyną i podpalił w Komendzie Powiatowej Policji w Zgorzelcu nie chce dłużej milczeć. Nie chce, żeby jego cierpienie poszło na marne, żeby zostało wyśmiane! - Mój syn nie jest wariatem - mówi Julianna Dublowska, matka poparzonego mężczyzny. - A ludzie tak teraz mówią - dodaje Sandra, jego córka. - Mąż po prostu nie mógł już dłużej wytrzymać tego, że wszyscy ignorowali problem, który im zgłaszał - tłumaczy Małgorzata Dublowska.
Ten problem to działający tuż pod oknami pub, w którym co weekend odbywają się dyskoteki. - Mąż pracuje w kopalni na zmiany. Wstaje o 4 rano. Ale jak wstać, kiedy do nocy gra dyskoteka? - pyta żona górnika.
- Najgorzej, kiedy robi się ciepło, wtedy słychać nie tylko muzykę, ale też ludzi, którzy wychodzą na papierosa albo na piwo - uzupełnia Sandra.
Cezary Dublowski zgłaszał problem zbyt głośnej dyskoteki władzom miasta. Zresztą nie tylko on. Na uciążliwości dyskotek skarży się także Piotr Marciniak, który również mieszka po sąsiedzku. - Weekendy są straszne. Hałas, bluzgi, bijatyki - wylicza.
- Burmistrz powiedział mężowi, że właściciel dyskoteki płaci podatki i ma prawo urządzać w swoim lokalu zabawy - mówi z goryczą M. Dublowska. Nocne hałasy były wielokrotnie zgłaszane także policji. Ale ta z Zawidowa nic nie zdziałała. Właśnie dlatego Cezary Dublowski umówił się na rozmowę z komendantem w Zgorzelcu. Po to w feralną środę zjawił się w komendzie. - Ale dostał na telefon informację, że komendant się z nim nie spotka. Dlatego tam poszedł z benzyną. Bo nikt mu nie chciał pomóc - mówi Małgorzata Dublowska. Teraz także nikt nie poczuwa się do winy za to, co się stało.
- Nie ignorujemy żadnych sygnałów od mieszkańców. W sprawie dyskoteki przy ul. Wilczej prowadzone jest postępowanie sprawdzające - zapewnia Antoni Owsiak, oficer prasowy zgorzeleckiej policji.
- Stało się nieszczęście, ale to delikatna sprawa, dlatego wolałbym jej nie komentować - mówi z kolei Józef Sontowski, burmistrz Zawidowa.
- Nie, w żadnym razie nie poczuwam się do odpowiedzialności - zaręcza Edward Słowiński, właściciel pubu. - To normalny lokal. A dyskoteki są tylko w weekendy i mam podpisy sąsiadów, którym one wcale nie przeszkadzają! - dodaje.
Czy więc ból i cierpienie, które przeżywa teraz Cezary Dublowski pójdą na marne? Trudno powiedzieć. Wiadomo jednak, że górnik z Zawidowa nie jest wariatem. Zdaniem psycholog Anny Kołeckiej, w sytuacji bezradności wobec problemu, którego samodzielnie nie możemy rozwiązać, bardzo często decydujemy się zademonstrować swoją bezsilność, tak w pracy, jak i w życiu prywatnym. To działanie pod wpływem impulsu i emocji, i wcale nie musi oznaczać zaburzeń natury psychicznej.
Dobry człowiek i kolega
Cezary Dublowski jest ślusarzem na wydziale W2 kopalni węgla Turów, wieloletnim członkiem NSZZ Solidarność. Jego koledzy z pracy i ze związku mają o nim tylko dobre zdanie.
- Spokojny, sumienny, może trochę skryty. Bardzo oddany rodzinie. Wcale mu się nie dziwie, że nie mógł wytrzymać tej dyskoteki pod oknem - mówi Henryk Kulak, kolega z pracy.
- Pracowałem z nim kiedyś na zmianie. To bardzo porządny człowiek. Wesoły, koleżeński. Nie raz nam przyszło usuwać razem jakąś awarie silnika, czy taśmociągu. To nie jest żaden oszołom, bo przecież takiego nikt do takiej odpowiedzialnej pracy by nie dopuścił - mówi Marek Dołkowski z NSZZ Solidarność KWB Turów.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?