Zgorzelec. Zostali bez ogrzewania. Dlaczego?

Zgorzelec. Nie mieli ogrzewania przez 7 dni
Mieszkańcy jednej z klatek bloku przy ul. Wyspiańskiego w Zgorzelcu w czasie mrozów na 7 dni zostali odcięci od ogrzewania. Wszystko przez niedopatrzenie spółdzielni mieszkaniowej i wyjazd właściciela pustego lokalu użytkowego, w którym znajduje się zawór centralnego ogrzewania.
– Od 30 grudnia śpimy, jemy i mieszkamy całą rodziną w jednym pokoju, by jakoś się ogrzać – żaliła się Jadwiga Zając, lokatorka bloku. – Tylko w dużym pokoju udaje nam się utrzymać temperaturę około 18 stopni Celsjusza, jak pozamykamy wszystkie drzwi, w pozostałych pomieszczeniach w mieszkaniu temperatura utrzymuje się na poziomie około 10 stopni – dodaje kobieta.

Mieszkańcy przez tych kilka dni próbowali walczyć z administracją, której pracownicy tylko bezradnie rozkładali ręce. Lokatorzy zostali pozbawieni centralnego ogrzewania, bo właściciel lokalu użytkowego, w którym znajduje się główny zawór, wyjechał na urlop świąteczny i nie zostawił kluczy. Dopóki sklep funkcjonował, nie było problemu, pojawił się dopiero w momencie, gdy właściciel swoją działalność gospodarczą zlikwidował.
– Dla mnie to jest chora sytuacja – komentuje Jadwiga Zając. – Dzwoniliśmy, prosiliśmy żeby nawet komisyjnie, przy asyście policji otworzyli ten sklep i włączyli ogrzewanie, ale nie chcieli się zgodzić.

Przecież w naszej klatce mieszkają starsze, schorowane osoby, potrzebują ciepła. Teraz niemal wszyscy jesteśmy przeziębieni

– żali się kobieta.

Pracownicy spółdzielni przy ul. Konarskiego w Zgorzelcu nie mogli podjąć takich kroków bez wiedzy kierownika administracji, który jak się okazało... również przebywał na urlopie świątecznym i do pracy wrócił dopiero 5 stycznia. – Faktycznie włączyli nam ogrzewanie 5 stycznia, ale przeziębienie będę jeszcze leczyć przez kilka dni – komentują oburzeni mieszkańcy