Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Łukasz Wierzbicki: zdobycie Pucharu Europy to mój największy sukces!

TOK
Łukasz Wierzbicki w rozmowie z Tomaszem Kozłowskim opowiada o tym jak rozpoczął przygodę ze sportami walki, największym sukcesie i wyjeździe za ocean.

Skąd fascynacja sportami walki?
Sporty walki zacząłem uprawiać dość przypadkowo - kiedy miałem 16 lat, kolega zabrał mnie na trening boksu tajskiego. Tak mi się spodobało, że postanowiłem zapisać się do klubu i stąd fascynacja tym sportem.

I wtedy rozpocząłeś swoją karierę w Zgorzelcu...
Tak, treningi rozpocząłem w 2007 roku w klubie Kick - Fighter Zgorzelec, pod okiem trenera Krzysztofa Szyrmy.

Jak wyglądały twoje początki? Oczywistym jest, że do tego sportu trzeba mieć przede wszystkim predyspozycje psychiczne.
Masz rację, w tym sporcie liczy się przede wszystkim psychika. Moje początki nie były łatwe - wiele razy przychodziłem do domu z podbitym okiem i siniakami. Mimo wszystko, następnego dnia wracałem na salę i trenowałem jeszcze ciężej, żebym następnym razem to ja podbił komuś oko (uśmiech).

Opowiedz o ostatnim turnieju, w którym osiągnąłeś bardzo duży sukces.
Był to Puchar Europy federacji WAK-1F. Wywalczyłem w tych zawodach złoty medal, w finale pokonując byłego v-ce mistrza świata - zawodnika kadry rosyjskiej Stepana Romanova. Oprócz tego zostałem wybrany zawodnikiem turnieju. Był to dla mnie bardzo trudny turniej, ponieważ ostatnią walkę w K-1 stoczyłem ponad półtora rok temu.

W tym czasie tylko trenowałeś?
Nie, przed Pucharem Europy boksowałem w Niemczech oraz byłem zatrudniany jako sparingpartner bokserów zawodowych. W tych walkach nie mogłem kopać, ale doświadczenie oraz spokój które zyskałem na ringach w Niemczech pozwoliło na odniesienie sukcesu, który jak dotąd jest największym w mojej przygodzie.

Wiele osób związanych ze sportami walki mówi, że jesteś niespotykanym talentem. Jak się czujesz z takimi opiniami?
Bardzo miło jest słyszeć takie opinie, choć podczas walk wywierają dodatkową presję. Pomimo tego, bardzo się cieszę i jest to dla mnie wielka motywacja do dalszej pracy na treningach.

Twój brat Wojciech, także walczy. Wspieracie się wzajemnie podczas walk?
Tak, wspieramy się podczas przygotowań jak i walk. Muszę powiedzieć, że dobrze mieć brata w narożniku.

Czy bracia Wierzbiccy staną kiedyś naprzeciw siebie w ringu?
Już nie raz stawaliśmy, ale tylko w walkach sparingowych. W prawdziwej walce raczej nie jest to możliwe, ponieważ dzieli nas spora różnica wagowa...i przede wszystkim nie wiem co by na to powiedziała nasza mama.

Twoje największe marzenie?
Chciałbym zostać mistrzem świata zawodowców!

Czy chciałbyś komuś szczególnie podziękować za dotychczasową pomoc?
Szczególnie podziękowania kieruję dla trenera Krzysztofa Szyrmy, który poświęca mi wiele czasu podczas przygotowań do walk. Nie mogę też zapomnieć o moim bracie Wojtku oraz panu Bartoszowi Kamudzie i przyjaciołom, którzy zawsze trzymają za mnie kciuki oraz wszystkim sponsorom, bez których wyjazdy na zawody nie były możliwe.

Jakie masz plany na najbliższy okres?
Za trzy tygodnie wylatuję za ocean. Chcę tam kontynuować karierę sportową i mam nadzieję, że na ringach zawodowych. Jestem w stałym kontakcie z managerem bardzo dobrych bokserów, jednak nie chcę zdradzać nazwisk oraz szczegółów mojego wyjazdu, żeby nie zapeszyć.

Dziękuję za wywiad i życzę ci powodzenia za wielką wodą
Dziękuję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zgorzelec.naszemiasto.pl Nasze Miasto